mordercy Morderca z Madison

Narodziny mordercy

W 1967 roku Christie Rothschild zaczynała studia na uniwersytecie w Wisconsin. Wcześniej z wyróżnieniem skończyła szkołę średnią Senn w Chicago (Illions). Jej rodzice i trzy siostry mieszkali w skromnym domu w północnej części Chicago, gdzie jej ojciec był szefem lokalnego biura maklerskiego. Christie cieszyła się że dostała się na studia, marzyła o karierze dziennikarskiej. Była atrakcyjną młoda kobietą, z długimi włosami koloru ciemny blond. Często podczas wakacji pracowała jako modelka do katalogów prezentujących najnowszą modę.

Wiosną 1968 roku pogoda nie była zbyt dobra, jednak Christine była zadowolona z powodu zbliżających się wakacji i powrotu do rodzinnego Chicago. Niestety, 18-letnia dziewczyna stała się pierwszą ofiarą seryjnego mordercy. Pewnego posępnego majowego ranka 1968 roku jej zwłoki odkrył jakiś student. Zwłoki ukryte były w krzakach obok budynku wydziału matematyki Sterling Hall, przy North Carter Street. Gdy na miejsce zbrodni przyjechali detektywi, ustalono, że Christie została zamordowana tego samego ranka, najprawdopodobniej podczas porannego joggingu. Koroner ustalił, że zmarła w wyniku otrzymania co najmniej 12 pchnięć nożem w klatkę piersiową. Oficerowie śledczy mieli kilku podejrzanych, jednak żadnemu z nich nie udowodniono winy. W końcu zaoferowali 5 000 $ nagrody za jakiekolwiek informacje. Niestety okazało się to daremne. Ponieważ nie było żadnych nowych dowodów czy też podejrzanych, teczkę z dokumentami dotyczącymi tego morderstwa odłożono na półkę.

Być może tą sprawę odłożono na półkę, ponieważ niedługo potem miało miejsce inne wydarzenie. 29 czerwca 1969 roku, około 3:20 nad ranem budynkiem administracyjnym uniwersytetu w Wisconsin wstrząsnął potężny wybuch. Ktoś podłożył dwie laski dynamitu. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Władze uczelni zaoferowały nagrodę w wysokości 10 tysięcy dolarów za informacje pomocne w ujęciu sprawcy. Niestety, nikt nie przyznał się do tego i nikt nie został zatrzymany.

24 sierpnia 1970 roku w budynku, obok którego znaleziono ciało Christie znów ktoś podłożył bombę. W wyniku wybuchu zmarł 33-letni mężczyzna. Tym razem policja miała podejrzanych. Byli to 4 mężczyźni, którym w Madison postawiono zarzut sabotażu i zniszczenie własności państwa. Trzech mężczyzn zostało aresztowanych i skazanych. Jednak nadal nie było pewności czy te dwa wybuchy w miasteczku akademickim były ze sobą powiązane.

Przerażające odkrycia

Z biegiem lat większość ludzi zapomniała o morderstwie Christie Rotschild. Nikt nie spodziewał się, że podobny incydent będzie miał ponownie miejsce. 21 lipca 1976 roku w wąwozie niedaleko miasteczka Madison znaleziono zwłoki 20-letniej Debry Bennett.

Autopsja przeprowadzona przez doktora Billy'ego Baumana ujawniła, że dziewczyna nie żyła od co najmniej 10 dni. Niestety nie udało się ustalić przyczyny śmierci. Ciało zidentyfikowano dzięki kartom dentystycznym i złamanemu obojczykowi. Detektywi przesłuchiwali znajomych dziewczyny. Dowiedzieli się, że niedawno została wyrzucona z mieszkania i przez pewien czas mieszkała w Cardinal Hotel w Madison. Mieszkała tu od niedawna. Detektywi nie mieli żadnych wartościowych śladów, i śledztwo stanęło w martwym punkcie. Po trzech tygodniach od znalezienia jej ciała, ktoś przysłał do hotelu pocztą jej klucz do pokoju. Nie było żadnego adresu zwrotnego ani notatki. Ne było żadnych śladów. Nawet na znaczku pocztowym nie było odcisków palców. Akta ze sprawą morderstwa panny Bennett zostały odłożone na półkę.

Minęły dwa lata. Klejne przerażające odkrycie wstrząsnęło okolicą. Był letni dzień, gdy w płytkim grobie w Waunakee, 14 mil od Madison, znaleziono kolejne kobiece zwłoki. Kobieta przypuszczalnie zmarła 3 dni wcześniej. Przyczyną śmierci był uraz czaszki, spowodowany uderzeniem jakimś tępym narzędziem. Po dwóch dniach udało się zidentyfikować zwłoki. Była to 18-letnia Julie Ann Hall. Jak zeznali jej znajomi, tydzień wcześniej, 1 maja 1978 roku Julie dostała pracę jako asystentka bibliotece w campusie uniwersyteckim. Ostatni raz widziano ją w piątek wieczorem, gdy szła do baru Main King Tap w centrum Madison. I tym razem zawieszono śledztwo z powodu braku dowodów.

27 marca zaginęła kolejna kobieta. Była to 20-letnia Julie Speerschneider. Jak zeznali świadkowie, dziewczyna większość czasu tego wieczoru spędziła w Club 602. Potem zdecydowała się odwiedzić przyjaciela. Miała udać się do niego autostopem. Wkrótce po zaginięciu dziewczyny, na policję zgłosił się mężczyzna, który ją podwiózł. Dziewczyna była w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. Detektywi dysponowali portretem pamięciowym owego mężczyzny, ale nie udało się go zidentyfikować. Julie miała wielu przyjaciół, pracowała w Red Caboose Day Care Center. Znajomi z pracy opisali ją jako godnego zaufania i życzliwego pracownika. Znajomi i rodzina zaoferowali nagrodę dla tego, kto pomoże ustalić miejsce pobytu Julie.

Kolejne ofiary

W kwietniu 1980 roku Julie była nadal uznawana za zaginioną. W tym samym miesiącu znaleziono kolejne ciało młodej kobiety. Była to 24-letnia Susan LeMahieu. Jej zwłoki leżały w zaroślach parku w Madison. Susan była nieco opóźniona w rozwoju, mimo to w 1974 roku ukończyła szkołę Madison's East High School. Gdy 15 grudnia zgłoszono jej zaginięcie, policjanci nie przypuszczali, że wkrótce znajdą ją martwą. Podejrzewano, że dziewczyna gdzieś się zgubiła, ze względu na swoje kalectwo. Autopsja wykazała, że Susan zmarła w wyniku kilkunastu ran kłutych klatki piersiowej.

Rok po odnalezieniu zwłok Susan, znaleziono również ciało Julie. W kwietniu 1981 roku brzegiem rzeki Yahara spacerował 16-letni Charles Byrd. W pewnym momencie chłopak zauważył ludzkie zwłoki. Jak się później okazało, były to zwłoki Julie Speerschneider. Stan zwłok niestety nie pozwolił na ustalenie przyczyny śmierci. Trzy miesiące później, w lipcu 1981 roku znaleziono kolejne zwłoki. W lesie w pobliżu Madison znaleziono ciało 17-letniej Shirley Stewart. Ta najmłodsza ofiara zniknęła 2 stycznia 1980 roku. Tego dnia ostatni raz widziano ją żywą. Ciało Shirley również było w stanie uniemożliwiającym określenie przyczyny śmierci.

Znów minął prawie rok i kolejna kobieta została zamordowana w okolicach miasteczka Madison. 2 lipca 1982 roku, w okolicach stadionu Camp Randall, 19-letnia Donna Mraz została kilkakrotnie pchnięta nożem. Donna była kelnerką, wracała z pracy. Morderca zostawił przy niej pieniądze, klucze, nie było tez śladu jakiegokolwiek kontaktu o tle seksualnym. Detektywi znów byli w martwym punkcie. Nie było motywu, nie było żadnego świadka.

17 listopada 1984 roku miało miejsce kolejne morderstwo. Myśliwi polujący na jelenie odkryli częściowo rozebrane ciało młodej kobiety. Było na niedaleko drogi nr 54, niedaleko miasteczka Buena Vista. Ciało zostało zidentyfikowane jako 20-letnia Janet M. Raasch, studentka trzeciego roku na uniwersytecie w Wisconsin. Pracowała też w DeBot Center. Zaginięcie dziewczyny zgłoszono 15 października. Ostatni raz widział ją jej przyjaciel, było to 11 października. Wysadził ją na poboczu drogi 54, jakieś dwie mile od miejsca znalezienia jej zwłok. Po raz kolejny stan zwłok uniemożliwił określenie przyczyny śmierci. Koroner stwierdził jedynie, że dziewczyna mogła zginąć między 7 a 10 października.

Epilog

Oto wypowiedź, której w grudniu 1999 roku udzielił kapitan James Lamar dla gazety Portage County Gazette na temat morderstwa Janet Raasch: "Detektywi niewiele mogą zrobić przy braku jakichkolwiek nowych informacji. Teraz ta sprawa to mnóstwo papierkowej roboty. Wydaje się, że wyczerpaliśmy wszelkie możliwości, jednak przyglądamy się tej sprawie ponownie."

"To była bardzo zwyczajna dziewczyna, poważna osoba. Nie miała żadnych problemów. Po prostu chodziła do szkoły, uczyła, się, bardzo dobrze wykonywała swoje obowiązki" (detektyw Harlan Hetrick o Donnie Mraz, 10 maja 2002 roku)

"To nie jest tylko praca, to staje się obsesją... każdy kto miał styczność z tą sprawą czuł to samo. Ta sprawa naprawdę nas wciągnęła. Wszystko to bardzo głęboko mną wstrząsnęło." (porucznik Gary Moore o morderstwie Donny Mraz)

Zastanawiające jest tez to, że każda ofiara byłą młodą osobą. Kobiety te miały ciemne włosy, z przedziałkiem na środku głowy, niczym ofiary Teda Bundy. Wszystkie ofiary znaleziono w pobliżu Madison. Dodatkowo, wszystkie dziewczęta były w jakiś sposób związane z uniwersytetem w tym mieście.

W 1984 roku do tych morderstw przyznał się Henry Lee Lucas. Jednak po pewnym czasie wszystko odwołał. Niektórzy detektywi nadal uważają, że za część z tych morderstw odpowiedzialny jest Lucas. Jednak Lucas w czasie popełnienia wielu morderstw znajdował się w więzieniu. Właśnie dlatego wyłączono go z grona podejrzanych.





Kiedy seria zabójstw ustaje, zarówno policja jak i obywatele odczuwają ulgę. Nie zawsze jest jasne, czy morderstwa naprawdę się skończyły a zabójca nie jest w fazie ostygania, czy też nie pozbywa się ofiar w taki sposób, że ich zwłoki nie zostaną odnalezione. Wtedy uruchamia się dodatkowe, dwu-torowe śledztwo aby określić z doniesień na temat zaginięć osób, czy zabójca może być wciąż aktywny i ukrywa dowody zbrodni, czy też, jeśli określono go jako nieaktywnego, co mogło złożyć się na fakt, że morderstwa ustały w listopadzie 1984. Przegląd miejscowych podejrzanych i brutalnych przestępców osadzonych w zakładach karnych w latach 80tych mógłby rzucić trochę światła na przyczyny, z których zabójstwa zakończyły się akurat wtedy.

Przygotował Michał Filipczak
na podstawie Crime Library


do góry