mordercy Czikatiło Andrej

Dziewczynka w czerwonym palcie

Późnym popołudniem, dnia 22 grudnia 1978 roku, Swietłana Gurienkowa czekała w małym miasteczku Szatki na autobus. Jej uwagę zwróciła pewna pulchna dziewczynka, która siedziała niedaleko. Dziewczynka ubrana była w czerwone palto, obszyte czarnym futrem. Na głowie miała czapkę zrobioną z futerka królika, na szyi wełniany szalik.
Jednak Swietłanę bardziej zainteresował mężczyzna, który był z dziewczynką. Był to wysoki, raczej starszy mężczyzna. Miał siwe włosy. Ubrany był w długi czarny płaszcz, miał ze sobą torbę na zakupy. Człowiek ten miał pociągłą twarz, długi nos i zniszczone okulary. Nawet nie to zwróciło uwagę Swietłany. Zauważyła jak dziwnie mężczyzna przygląda się dziewczynce, jak jej coś szepta do ucha. Nie wyglądali na znajomych, ale dziewczynka była chyba zainteresowana tym, co mówił jej ten starszy człowiek. Po chwili mężczyzna odszedł. Dziewczynka po pewnym czasie także gdzieś się udała. Wyglądała na zadowoloną. Swietłana nie mogła za długo się temu przyglądać, ponieważ przyjechał autobus, na który czekała.

Lena Zakotnowa spotkała już wcześniej owego starszego mężczyznę. Wracała do domu. Czekała na autobus. W szkole chwaliła się koleżankom, że dostała bardzo dobrą, 'zagraniczną' gumę do żucia od owego poczciwego staruszka. Chyba to skłoniło ją do tego, by poszła z tym człowiekiem do jego małego, 'sekretnego' domku, niedaleko dworca autobusowego.

Po chwili doszli do domku. Mężczyzna wpuścił dziewczynkę, zapalił światło, zamknął drzwi na klucz. Gdy znaleźli się w środku, mężczyzna już nie tracił czasu. Przewrócił dziewczynkę na podłogę i zaczął zdzierać z niej ubranie. Gdy zaczęła krzyczeć, przycisnął przedramieniem jej szyję. Przyciskał do czasu aż dziewczynka się nie uspokoiła. Miała otwarte oczy. Zasłonił je szalikiem, następnie próbował odbyć z nią stosunek seksualny.
Nie mógł osiągnąć erekcji. Zaczął penetrować narządy rodne dziewczynki za pomocą palców. To doprowadziło do orgazmu, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie przeżył. W tym czasie dziewczynka odzyskiwała siły, próbowała oddychać przez uszkodzone gardło.
Dziewczynka mogła komuś opowiedzieć o tym, co się stało. Chwycił nóż i wbił go trzy razy w jej brzuch. Chwycił jej ciało, wyniósł z domu, w kierunku pobliskiej rzeki. W pośpiechu nie zauważył dwóch rzeczy. Ślady krwi zostały na progu domku... ciągnęły się za nim. Zapomniał również zgasić światło.
Gdy doszedł do brzegu, rzucił ciało do lodowatej wody. Poczekał aż pójdzie na dno. Wyrzucił również jej szkolną torbę i wrócił w kierunku domu. Nie zdawał sobie sprawy, że wtedy dziewczynka ta jeszcze żyła.

Pierwsze aresztowanie

Następnego dnia, po tym, gdy ciało Leny zostało znalezione w rzece, Swietłana Gurienkowa zeznała milicjantom, że widziała tę dziewczynę na przystanku tramwajowym, z niskim mężczyzną w średnim wieku. Mężczyzna był w okularach i czarnym płaszczu. Milicjanci sporządzili portret pamięciowy. Tego samego dnia aresztowano mężczyznę, Aleksandra Krawczenko. Krawczenko odsiedział w przeszłości 6 lat z 10. Został skazany za gwałt i morderstwo 17-letniej dziewczyny w roku 1970. Krawczenko miał 25 lat i nigdy nie nosił okularów.
W czasie przesłuchania Krawczenki, portret pamięciowy sporządzony na podstawie opisu Gurienkowej został wysłany 'w miasto'. Portret został pokazany dyrektorowi jednej z miejscowych szkół. Dyrektor ten powiedział milicjantom, że mężczyzna na portrecie przypomina mu jednego z jego nauczycieli, Andrieja Czikatiło. Dyrektor miał nikomu nie mówić o tym, co zauważył. Po pewnym czasie, przeszukujący miasto i brzeg rzeki milicjanci znaleźli ślady krwi prowadzące do małej drewnianej chałupy. Gdy milicjanci dowiedzieli się od sąsiadów, że chałupka należy do Andrieja Czikatiło, postanowili go zatrzymać. Jednak musieli go wypuścić po tym, jak jego żona powiedziała, że Andriej był z nią przez cały wieczór, w dniu, gdy zginęła Lena.
Nawet gdyby były jakieś znaczne dowody obciążające Andrieja, milicjanci nadal podejrzewaliby Krawczenkę. Podczas śledztwa wymusili na nim przyznanie się do winy. Otrzymał wyrok 15 lat ciężkich robót w obozie pracy. Gdy mieszkańcy miasteczka dowiedzieli się o wyroku, natychmiast wysłali pismo z prośbą o zmianę sędziego i ponowny proces. Byli niezadowoleni z łagodności kary. Nowy sędzia nie tylko poparł protest mieszkańców, ale i podniósł karę. Teraz Krawczenko został skazany na karę śmierci. Do chwili wykonania wyroku w 1984 roku zginęło ponad dwanaście kobiet i dzieci.

Początek

Andriej Romanowicz Czikatiło urodził się 16 października 1936 roku w Jabłocznoje, małej wiosce na Ukrainie. Były to czasy, w których Józef Stalin kolektywizował wsie. Andriej już jako dziecko miał do czynienia ze śmiercią i zniszczeniem. Gdy miał 5 lat, matka opowiedziała mu o jego starszym bracie Stiepanie. Dwa lata przed urodzeniem Andrieja, Stiepan zniknął bez śladu. Rodzice podejrzewali, że został porwany i zjedzony przez sąsiadów. Opowieść ta wywarła głęboki wpływ na Andrieja. Później powtarzał, że często wyobrażał sobie, co przytrafiło się jego starszemu bratu.
Kilka lat później, gdy wybuchła Druga Wojna Światowa, ojciec Andrieja - Roman, został powołany do armii. Pokonany i pojmany przez Niemców, długo nie wracał do domu. Został nazwany przez Stalina zdrajcą narodu. Gdy wrócił, Andriej miał 10 lat. Mimo tak młodego wieku był już zatwardziałym komunistą i otwarcie krytykował ojca za jego 'zdradę'.
Od początku Andriej więcej czasu spędzał nad książkami niż na zabawach z rówieśnikami. Szczególnie interesowały go książki opisujące walki rosyjskich partyzantów z żołnierzami niemieckimi. Jedna z nich dokładnie opisywała jak rosyjscy partyzanci pojmali garstkę niemieckich żołnierzy, zabrali ich do lasu i torturowali.
Z powodu jego spokojnego trybu życia i zniewieścienia, Andriej nie miał przyjaciół i stale naśmiewano się z niego. Był krótkowidzem, ale z obawy przed jeszcze większym pośmiewiskiem nie nosił okularów. Nie były mu potrzebne. Dopiero około dwudziestki założył pierwszą parę okularów. Bardzo też cierpiał z powodu ciągłego moczenia nocnego. Z trudem utrzymywał to w tajemnicy.
Gdy wkroczył w okres dojrzewania, panował nad wszystkim. Zaczął szybko rosnąć. Stał się wysokim i silnym mężczyzną. Znany już był ze swego zamiłowania do lektur. Miał też doskonałą pamięć. W wieku 16 lat był redaktorem szkolnej gazetki, zajmował się też publikowaniem informacji politycznych. Dawało mu to powód do dumy. Podczas gdy jego życie polityczne rozkwitało, jego stosunki towarzyskie pozostawały w miejscu, w zasadzie nie istniały. Zwłaszcza, jeśli chodzi o kontakty z dziewczętami.
Gdy skończył 18 lat wyjechał do Moskwy by studiować prawo. Nie zdał egzaminu wstępnego, jednak winą za to obarczał swojego ojca i jego 'zdradę'. W tym czasie stał się też bardziej śmiały jeśli chodzi o kontakty z kobietami. Czasem nawet podejmował próby uprawiania seksu, jednak nic z tego nie wychodziło. Miał problemy z erekcją. Gdy zdał sobie sprawę, że jest impotentem, zaczął się masturbować. Stało się to jego obsesją. Podczas pobytu w wojsku miał ciekawą przygodę. Pewna kobieta nie chciała uprawiać z nim seksu. Zmusił ją do tego. Przestał dopiero wtedy, gdy zdał sobie sprawę, że miał zdecydowanie przedwczesny wytrysk. Wtedy tez odkrył, że większą satysfakcję sprawia mu przełamywanie niechęci i oporu, niż sam stosunek seksualny.
Kilka lat po odbyciu służby wojskowej wyjechał do Rosji by szukać pracy. Szybko ją znalazł jako spec od telefonów w małym miasteczku, Rodionowo-Nieswietajewsko, na północ od Rostowa. Gdy odłożył pewną sumę pieniędzy, wysłał je rodzicom. Sprowadził ich i siostrę do swojego nowego domu. Kilka lat później, jego siostra Tatiana poznała go ze swoja znajomą Fainą. Znajomość się rozwijała, w 1963 roku Andriej poślubił ową kobietę. Faina szybko zauważyła, że jej mąż nie tylko nie jest w stanie skonsumować małżeństwa, ale nawet nie jest tym zainteresowany. Myślała, że powodem tego jest jego chorobliwa nieśmiałość. Zaczęła się przymilać, prowokować, oswajać go. W wyniku tych 'zabiegów' mieli dwójkę dzieci. Ludmiła urodziła się w 1965 roku, a Jurij w 1969 roku.

Andriej - nauczyciel

Po krótkim czasie Andriej zapisał się na korespondencyjny kurs prowadzony przez Uniwersytet w Rostowie. W 1971 roku nawet osiągnął pewne sukcesy jeśli chodzi o znajomość rosyjskiej literatury, inżynierię i tematykę leninizmu-marksizmu. Po zdobyciu nowych umiejętności Andriej został nauczycielem z Szkole Zawodowej nr 32 w Nowoszaktyńsku. Już początki jego kariery jako nauczyciela były opłakane. Jego wrodzona nieśmiałość nie pozwalała mu na nauczanie i kontrolowanie uczniów. Był stale upokarzany i wyśmiewany, nie tylko przez swoich uczniów, ale także przez grono pedagogiczne. Uważano go za dziwaka.
Pomimo braku efektów i sukcesów, Czikatiło nadal uczył. Później przyznał, że grupki młodych dzieci bardzo go podniecały. Na początku ograniczało się to tylko do podglądactwa, jednak później toalety szkolne były miejscem napastowania tak chłopców jak i dziewcząt. Gdy rodzice zaczynali coś podejrzewać, Andriej rezygnował z nauczania w danej szkole i przenosił się do innej. W pewnej szkole został przydzielony jako opiekun w chłopięcej bursie. Kilka miesięcy później, gdy został przyłapany na dobieraniu się do śpiącego chłopca, starsi uczniowie pobili go. Od tego momentu, Andriej uzbroił się w nóż. Nigdy tez nie został pociągnięty do odpowiedzialności za swoje czyny, może dlatego, że w tych czasach jakiekolwiek posądzenie nauczyciela mogło odbić się na całej nauczycielskiej społeczności.
W 1978 roku Andriej przeniósł się z rodziną do miasteczka Szakti. Niedługo potem kupił chałupkę przy rzece i zwabił tam swoją pierwszą ofiarę. Po oczyszczeniu się z podejrzeń o zamordowanie Leny Zakotnowej, Andriej kontynuował swoją karierę nauczyciela aż do roku 1981, gdy uznano, że jest on zbyteczny. Gdy nie mógł znaleźć pracy jako nauczyciel, rozpoczął pracę w kompleksie przemysłowym Rostovnerund jako zaopatrzeniowiec. Praca ta wymagała częstych podróży po kraju. Był odpowiedzialny za dostawy surowców do fabryki. Długie okresy poza domem pozwalały mu spokojnie szukać kolejnych ofiar. Sześć miesięcy później zamordował ponownie.

Pierwsze ofiary

Larisa Tkaczenko była zupełnie inną dziewczyną od tych, z którymi Czikatiło miał dotychczas do czynienia. Już jako siedemnastolatka była znacznie bardziej rozwinięta niż jej rówieśniczki, także miała większe doświadczenia seksualne. Spotkała swojego mordercę podczas ucieczki z internatu, na przystanku autobusowym przy bibliotece w Rostowie. Umawiała się z żołnierzami, i oferowała im usługi seksualne za jakąś drobną sumę pieniędzy lub posiłek. Andriej zaproponował jej to samo, więc poszła z nim bez najmniejszego oporu. Zabrał ją w odludne, zalesione miejsce. Tam zaczął ją gwałtownie rozbierać. Gdy Larisa broniła się, Andriej zaczął ją bić pięściami po twarzy i głowie.
Gdy zaczęła krzyczeć, zatkał jej usta i zaczął dusić. Odgryzł jej jeden sutek. Potem przyznał milicji, że z radości tańczył nad jej ciałem. Następnie zakrył ciało gałęziami i ukrył ubrania. Jej ciało znaleziono następnego dnia.
Andriej był podniecony. Podczas gdy jego pierwsza ofiara nie dała mu żadnej satysfakcji i zadowolenia, Larisa dała mu wielką radość i spełnienie. W czerwcu 1982 roku, podczas kolejnej służbowej podróży zamordował 13-letnią Ljubę Biriuk. Spotkał ją na przystanku autobusowym. Po nieudanej próbie zgwałcenia dziewczynki, zadźgał ją nożem. Uderzał nożem wszędzie, kilka razy kłuł w oczy. Jej ciało znaleziono dwa tygodnie później. Był to już prawie sam szkielet.
Przez następny rok Andriej zamordował sześć osób. Jedna w lipcu, dwie we wrześniu i jedną w grudniu. Te nowe morderstwa niewiele różniły się od poprzednich. Może jedyną nowością byli zamordowani dwaj mężczyźni. To znacznie pomieszało podejrzenia milicjantów. Milicja nie miała praktycznie żadnego doświadczenia jeśli chodzi o seryjnych morderców. W Związku Radzieckim nigdy nie było takiego przypadku. Szukano więc dwóch osobnych morderców. Kolejnym odkryciem, które miało wpływ na prace milicji był fakt, iż dwóch morderstw dokonano poza okręgiem Rostowa. Ale nawet gdyby wszystkie ślady były wyraźnie powiązane, nawet wtedy nikt by nie łączył aż tylu morderstw z jednym człowiekiem.
Po tym jak Andriej zabił 10-letnią dziewczynkę w grudniu, zrobił sobie przerwę na pół roku. Kolejną ofiarą była Laura Sarkisyan, 15-letnia amerykanka. Jej ciała nigdy nie odnaleziono. Dopiero po ujęciu, Andriej pokazał milicjantom jej grób. Ten nieśmiały impotent szybko nauczył się wybierać odpowiednie ofiary. Sporo czasu spędzał na stacjach kolejowych i przystankach autobusowych. Pozwalało mu to poznawać młodych włóczęgów obojga płci. Zwabiał je obiecując jedzenie lub inne rzeczy. Wyprowadzał na bezludzie, często do lasów graniczących z większością rosyjskich miasteczek. Od czasu do czasu proponował im usługi seksualne. Nie ważne w jaki sposób opuściły z nim stacje kolejowe czy przystanki autobusowe. Wszystkie już wtedy były stracone. Nikt też nie szukał włóczęgów, ponieważ nigdzie nie istniały ich dokumenty. Nikt o nich nie wiedział. Poza tym, Związek Radziecki tępił włóczęgostwo. Dopiero po znalezieniu ich zwłok, stawali się znani i sławni.
W następnym roku, nim przyszło lato Andriej zabił już trzy osoby. 24-letnia Ljuda Kutsjuba, niezidentyfikowana kobieta, w wieku 18-25 lat i bestialsko zarżnięty 7-letni chłopczyk, Igor Gudkow.

'Gang obłąkanych'

We wrześniu 1983 roku liczba ofiar wzrosła do czternastu. Z tego udało się odnaleźć sześć ciał. Centrala Milicji w Moskwie, w wyniku coraz większej liczby ofiar wśród dzieci, postanowiła na miejsce zdarzeń wysłać majora Michaiła Fetisowa. Po krótkim przejrzeniu dokumentacji, Fetisow wysłał raport do swoich zwierzchników. Krytykował prace rostowskiej milicji, a także wysnuł przypuszczenie, że ostatnich sześciu morderstw dokonał jeden zwariowany na punkcie seksu mężczyzna. Zwierzchnicy wszystko to przyjęli 'pozytywnie', tylko nie pasował im seryjny morderca w Rosji. Uznali to za wymysł świata zachodniego, w Związku Radzieckim było to niemożliwe.
Większość morderstw miała miejsce w okolicach Rostowa, zwłaszcza w miasteczku Szakti. Powołano specjalną grupę milicjantów do zbadania tej sprawy. Na czele tej grupy stanął Wiktor Burakow, jeden z najbardziej doświadczonych detektywów. Wkrótce cały zespół przeniósł się do nowo powstałego biura w budynku milicji w Rostowie. Zespół został nazwany Działem Szczególnie Niebezpiecznych Przestępstw.
Ponieważ osoba, której szukano wydawała się być nienormalna, zaczęto od zapoznania się z aktami wszystkich pacjentów szpitali psychiatrycznych. Szczególnie zwracano uwagę na pacjentów, których choroba mogła powodować chęć popełniania przestępstw na tle seksualnym. Przyglądano się także ludziom w przeszłości zatrzymanym pod zarzutem popełnienia jakichkolwiek przestępstw o tymże podłożu. Zadanie to było bardzo pracochłonne, ponieważ każda osoba, która spełniała owe kryteria musiała być przesłuchana, pobierano również próbki krwi. Próbki nasienia pobrane z ciał ofiar wskazywały na to, że morderca posiadał grupę krwi AB. Gdy któraś ze sprawdzanych osób miała taką grupę krwi, została zatrzymywana do dalszego przesłuchania.
Jednym z zatrzymanych był Andriej Romanowicz Czikatiło. Został wypuszczony, ponieważ jego grupa krwi nie pasowała do grupy krwi mordercy. Niedługo po tym zdarzeniu zatrzymano mężczyznę, który kręcił się po dworcu tramwajowym w Rostowie. Podejrzany, nazwisko Szaburow, podczas przesłuchania przyznał się, że niedawno wraz z czterema mężczyznami ukradli samochód. Powiedział też, że zabili kilkoro dzieci. Oczywiście zostali oni wszyscy aresztowani i przesłuchiwani przez 24 godziny.
Mężczyźni ci (poznali się w szkole dla umysłowo opóźnionych) bardzo chętnie przyznali się do popełnienia 7 morderstw wchodzących w skład 'Leśnych morderstw'. Nie potrafili jednak wskazać miejsc, w których zostawili ciała. Podczas gdy podejrzani przebywali w areszcie popełnionych zostało kilka morderstw. Milicjanci uznali, że zatrzymani są członkami 'Gangu obłąkanych'. Aresztowano kilka następnych osób. Przesłuchania były tak brutalne, że jeden z zatrzymanych zmarł. Inny popełnił samobójstwo.
Gdy morderstwa miały miejsce nadal, pomysł z gangiem został porzucony i mężczyźni zostali zwolnieni. Kolejna teoria na ten temat mówiła, że morderca może pracować jako kierowca jednej z pobliskich fabryk. To tłumaczyłoby jak w tak krótkim czasie przemieszczał się po okolicy. Teraz każdy, kto miał prawo jazdy i pracował jako kierowca był zatrzymywany i przesłuchiwany. W sumie przesłuchano około 150 000 ludzi. Tę teorię tez porzucono po jakimś czasie.

Kolejne zatrzymanie

We wrześniu 1984 roku, poza zbadaniem śladów krwi nie zdobyto żadnych przydatnych dowodów. Krew o takiej grupie ma około 10 % Europejczyków. W zasadzie nic to nie dawało. W czasie, gdy milicja wykonywała swoje rutynowe czynności morderstw przybywało w zastraszającym tempie. Od stycznia do września Andriej zamordował piętnaście osób, w tym aż jedenaście w czasie wakacji.
Detektyw Burakow wezwał na pomoc psychiatrów, psychologów i patologów seksualnych by nakreślili portret psychologiczny mordercy. Większość z powołanych specjalistów nie była w stanie nic powiedzieć, ponieważ milicja miała za mało dowodów. Tylko jeden psychiatra, Aleksander Bukanowski, zaoferował swoją pomoc. Nie miał za bardzo na czym opierać swoich przypuszczeń. Oczywiście, zabójca był dewiantem seksualnym, miał popularną grupę krwi, miał 25 - 50 lat, buty rozmiaru 10 lub więcej, około 175 cm wzrostu. Bukanowski domyślał się, że morderca niedomaga seksualnie i dlatego morduje swoje ofiary w tak brutalny sposób.
Po krótkim czasie zatrudniono dodatkowych ludzi, którzy mieli patrolować stacje kolejowe i przystanki autobusowe. Najwięcej ludzi zostało przydzielonych do patrolowania tego typu miejsc w Rostowie. Nie tylko dlatego, że było to najbardziej prawdopodobne miejsce kolejnych napadów. Tutaj też miały miejsce ostatnie dwa morderstwa. Aleksander Zanosowski, miejscowy inspektor milicji tez został przydzielony do tego zadania. Miał przyglądać się podejrzanym mężczyznom, zwłaszcza tym, którzy zaczepiali młode dziewczęta i chłopców.
Już na początku akcji Zanosowski zauważył pewnego mężczyznę. Był w średnim wieku, nosił okulary. Chodził bez celu przyglądając się zwłaszcza młodym dziewczętom. Po pewnym czasie Zanosowski poprosił owego pana o wylegitymowanie się. Człowiek wydawał się zdenerwowany. Tłumaczył, że wraca do domu z podróży służbowej. Inspektor sprawdził wszystkie dokumenty, także dokument mówiący o wykonywaniu wolnego zawodu w Departamencie Spraw Wewnętrznych - dział KGB. Jako że pracownicy KBG byli 'w porządku', Zanosowski przeprosił zatrzymanego i puścił go wolno. Jednak miał dziwne przeczucie, że człowiek ten, Andriej Czikatiło, coś ukrywał.

Areszt

Kilka tygodni później Zanosowski znów patrolował w towarzystwie innego oficera milicji tę stację autobusową. Późno po południu, gdy obaj milicjanci mieli udać się do domów, Zanosowski zauważył Andrieja. Obaj milicjanci zaczęli go śledzić. Czikatiło jeździł autobusami, w końcu wrócił na stację.
Milicjanci obserwowali jak Andriej podchodził do kilku kobiet i starał się nawiązać rozmowę. Często był odtrącany, jednak nie poddawał się. Wydawało się, że jest bardzo zdeterminowany. W końcu usiadł na wygodnym krzesełku i zdrzemnął się około dwie godziny. Gdy się obudził, zauważył, że jest przez kogoś obserwowany. Po pewnym czasie, obok niego usiadła młoda dziewczyna i zaczęli rozmowę. Po chwili Andriej objął dziewczynę.
W końcu dziewczyna położyła głowę na jego kolanach, on wsadził rękę pod jej bluzkę i zaczął ją pieścić. Dziewczyna, która wyglądała na pijaną, nie sprzeciwiała się. Czikatiło był czerwony na twarzy. Wyglądał na podnieconego. Kilka minut później dziewczyna podniosła się, coś krzyknęła do Andrieja i oddaliła się.
Zanosowski już nie czekał, zbliżył się i poprosił o dokumenty. Kiedy powiedział Andriejowi że obserwuje go od dłuższego czasu, i że jest on aresztowany, Czikatiło zaczął się bardzo denerwować i pocić. Zanosowski chciał także obejrzeć zawartość walizki jaką miał przy sobie Andriej. W środku był długi sznur, słoik z wazeliną i długi, ostry nóż.

Rok więzienia

Żaden rosyjski obywatel nie może być aresztowany dłużej niż 72 godziny. Jednak w sprawie Czikatiło detektywi potrzebowali trochę więcej czasu by zebrać wszystkie dowody przeciwko niemu. Zdecydowano się aresztować go pod zarzutem 'napastowania kobiety w miejscu publicznym'. Za to przestępstwo można było zatrzymać Andrieja na 15 dni. Tyle czasu wystarczało milicji. W czasie sprawdzania akt Andrieja odkryto, że został już 'obserwowany'. Ukradł rolkę linoleum i akumulator z zakładu pracy. W Związku Radzieckim kradzież była bardzo surowo karana. Dzięki temu, milicjanci mogli zatrzymać Andrieja na wiele miesięcy. W tym czasie detektywi mogli spokojnie przygotowywać materiały obciążające.
Podczas śledztwa, detektywi odkryli jego skłonność do dzieci, zwłaszcza małych dziewczynek. Odkryli kulisy incydentów, które miały miejsce w klasach, gdy jeszcze uczył w szkole. Dowiedzieli się także o jego zamiłowaniu do podglądania, także o próbie molestowania śpiącego chłopca. Kilka osób, które mieszkały niedaleko jego tajnej chatki zeznało, że Andriej często zabawiał się tam z prostytutkami. Oczywiście pobrano jego krew. Miał grupę A. Pobrano również próbki spermy, włosów i śliny. Po dalszych badaniach okazało się, że jego krew ma grupę AB. Jednak samo badanie krwi wskazywało na grupę A, i w tym przypadku okazało się niewystarczające, ponieważ we krwi była znikoma ilość grupy B. Dopiero badanie spermy, śliny i włosów dało odpowiedni wynik.
Teraz jego teczka zawierała tylko prawdziwe dowody. Niestety, nie udało się załączyć noża i innych narzędzi zbrodni, ponieważ zostały zagubione. Nie było wystarczających dowodów by skazać Andrieja za morderstwa. Został skazany na rok więzienia za kradzież. Został również wykluczony z Partii Komunistycznej. W grudniu 1984 roku, po odbyciu tylko trzech miesięcy z wyznaczonego roku więzienia, Czikatiło został wypuszczony. Zanosowski, który nadal uważał go za mordercę został przeniesiony do innych zadań. Powodem było zbyt gorliwe wypełnianie swoich obowiązków.
Andriej wspólnie z rodziną świętował Nowy Rok. Znalazł także nową pracę w fabryce pociągów, w Nowoczerkasku. Tak jak poprzednio, jego nowa praca wiązała się z wyjazdami służbowymi. Przez ponad połowę roku Andriej nie zabił nikogo. Dopiero podczas służbowej podróży do Moskwy jego potrzeby znów zostały zaspokojone. 1 sierpnia 1985 roku, po załatwieniu służbowych spraw w stolicy, Andriej udał się do Rostowa. W pociągu poznał osiemnastoletnią, umysłowo opóźnioną dziewczynę. Zaproponował jej trochę wódki w zamian za to, by wysiadła z nim na najbliższej stacji. Zgodziła się. Poszli razem do pobliskiego lasu.
Chwilę potem dziewczyna była już martwa. Trzydzieści osiem ran kłutych w jej nagim ciele. Czikatiło zakończył swoją podróż i wrócił do domu. W tym samym miesiącu poznał kolejna kobietę. Miało to miejsce na dworcu autobusowym w Szakti. Kobieta nie miała gdzie spać. Ofiarował jej mieszkanie w zamian za seks. Poszli do lasu. Gdy nie mógł osiągnąć erekcji kobieta zaczęła się z niego śmiać. Zabił ją. Ciało zostawił w szczerym polu. Było to jego ostatnie morderstwo w tym roku.

Kolejne ofiary

Czas spędzony w więzieniu był dla Andrieja czymś strasznym. Po tym jak został aresztowany i wypuszczony był jeszcze bardziej spragniony tego, czego mu brakowało - młodych niewinnych ofiar. Podczas gdy opłakiwał stratę w postaci wydalenia go z Partii Komunistycznej, jego nowa praca okazała się znacznie ciekawsza niż poprzednia. Większość czasu w 1985 roku spędził na podróżach po kraju, ściśle związanych z jego pracą. 16 października obchodził 50-te urodziny. Niestety nie wiadomo czy kogoś w tym czasie zabił. Pierwsze morderstwo o jakim dowiedziała się milicja miało miejsce w maju 1987 roku. Podczas pobytu w miasteczku Redwa, w górach Kaukazu zabił 13-letniego chłopca.
W lipcu, w czasie kolejnej służbowej podróży na Zaporoże na Ukrainie zabił kolejnego chłopca. Ciało znaleziono w lesie. Andriej zaatakował chłopca tak brutalnie, że złamał nóż. Kawałek ostrza znaleziono przy ciele ofiary. Potem podróż do Leningradu. Tutaj kolejne morderstwo młodego chłopca. Gdy Andriej jeździł po kraju i mordował, śledztwo w jego sprawie nabierało rozpędu. W 1985 roku Issa Kostojew przejął dowództwo nad śledztwem. Podzielił istniejący zespół detektywów na trzy grupy. Jedna zajmowała się morderstwami w Szakti, druga w rejonie Rostowa, trzecia w Nowoszaktyńsku. Plan był prosty. Bardzo skrupulatnie badano każde morderstwo, a także okolice, w którym zostało ono popełnione.
Każdy kto był zatrzymany pod zarzutem jakiegokolwiek przestepstwa na tle seksualnym był bardzo drobiazgowo sprawdzany i przesłuchiwany. Głównie chodziło o homoseksualistów. Seksuolodzy byli poproszeni o dostarczenie listy swoich pacjentów, zwłaszcza chorych na choroby weneryczne. Takie polecenia wydano po tym jak na ciele jednej z ofiar znaleziono wszy łonowe. Wszyscy pracownicy kolei byli bardzo dokładnie sprawdzani. Zwracano uwagę na wszelkie podejrzane zachowania i sytuacje. Każdy nocny lokal i sklep z kasetami porno w tych miastach był obserwowany, w nadzieji, że napastnik będzie regularnie korzystał z oferowanych przez nie usług. Kostojew nie zostawił żadnego kamienia bez sprawdzenia czy nie ma na nim śladów zabójcy. Sprawdzał też swoich współpracowników. Jeśli któryś z nich nie wywiązywał się ze swoich obowiązków w sposób zadowalający, był zwalniany.
Lata mijały, milicjanci mieli już dosyć informacji na temat mordercy by spokojnie odróżnić morderstwo będące jego zasługą od innych. Powoli, ale stale, wszystko układało się w jedną całość. Doniesiono o dwóch podobnych morderstwach, jednak bardzo daleko, w Taszkiencie, stolicy Uzbekistanu. Tamtejsza milicja jednak nie była pewna czy w jednym przypadku ma do czynienia z morderstwem czy też z wypadkiem przy pracy. Ciało było potwornie zmasakrowane. Równie dobrze mogło to być efektem wypadku w polu, np. przy kombajnie.
W grudniu 1985 roku Burakow i Kostojew zarządzili patrole w pociągach poruszających się w okolicach trzech wspomnianych miast. Milicjanci biorący w nich udział mieli zatrzymywać i legitymować osoby wyglądające podejrzanie. Wojskowe helikoptery patrolowały linie kolejowe i lasy. Wszystko to mogło mieć wpływ na to, że Andriej przestał mordować przez blisko dwa lata. Czikatiło, jako pracownik Wydziału Spraw Wewnętrznych, wiedział, że milicja szuka mordercy tylko w obszarze trzech miast. Dzięki temu mógł mordować gdzie indziej, daleko od Rostowa, Szakti i Nowoszaktyńska.

Morderstw ciąg dalszy...

W kwietniu 1988 roku Czikatiło zabił ponownie. Ofiarą była 30-letnia kobieta, poznana na dworcu kolejowym w mieście Krasnyj Sulin. Czikatiło został tam wysłany służbowo. Po tym jak zwabił ją do opuszczonej parceli, uprawiał z nią seks. Następnie kilkanaście razy kłuł ją nożem i oszpecił jej ciało. Gdy znaleziono jej ciało na początku kwietnia, znaleziono również dobrze odciśnięty ślad buta; rozmiar 9 lub 10.
W przeciągu następnego roku Andriej zamordował osiem osób. Wszystkie morderstwa zostały dokonane w miejscowościach, do których Czikatiło został wysłany służbowo. Tylko jedno morderstwo miało miejsce w mieszkaniu jego córki, w Szakti. Mieszkanie to stało puste odkąd córka rozwiodła się z mężem i wróciła do rodziców. Zwabił tam 16-letnią Tatjanę Ryzową. Poczęstował wódką, następnie zaczął ją uwodzić. Dźgnął ją nożem. Oczywiście uprawiał z nią seks. Wiedział o tym, że nie może zostawić ciała w mieszkaniu. Odciął głowę, ręce, nogi. Zapakował to wszystko w gazety. Pakunki te ciągnął na sankach ulicami Szakti. W odpowiednim miejscu pozbył się bagażu.
Kolejną ofiarę zabił podczas podróży na przyjęcie urodzinowe swego ojca. Była to 19-letnia Jelena Warga. Zaproponował jej, że odprowadzi ją z przystanku autobusowego do domu. Zaciągnął ją do lasu i zadźgał nożem. Wyciął jej macicę i część twarzy. Zawinął to w części jej ubrania i spokojnie udał się na przyjęcie. Ostatnia ofiara w tym roku był 10-letni chłopiec, którego Andriej poznał w sklepie z kasetami wideo. Zginął od ciosów nożem. Andriej pochował go na cmentarzu w Rostowie.
Gdy milicja odnajdywała ciała, wiele z nich było niekompletnych. Wiele kobiet nie miało macic i sutków, mężczyźni zaś byli pozbawieni penisów lub czasem języków. Były ucinane lub odgryzane. Kolejne morderstwo miało miejsce dopiero w styczniu 1990 roku. W tym roku, do listopada, Andriej zabił jeszcze 9 osób. W ostatnim roku na wolności Andriej zdecydował się nie mordować kobiet. Siedem z dziewięciu ofiar to młodzi chłopcy, w wieku 7 - 16 lat. Jedną z jego ostatnich ofiar był Wadim Tiszczenko. Jego ciało zostało znalezione 3 listopada niedaleko dworca kolejowego w Rostowie. Dworzec ten był obserwowany od wielu miesięcy, ale w dniu, w którym Andriej zaatakował nie było patrolu. Powodem był brak ludzi.

Andriej schwytany

Po tym jak znaleziono ciało Tiszczenki, w ciągu 24 godzin zorganizowano wielkie poszukiwania mordercy. Sprawdzano każdą stacje kolejową i autobusową. Milicjanci z noktowizorami szukali kogoś, kto nie pasowałby do otoczenia. Atrakcyjne milicjantki, ubrane w prowokacyjny sposób, spacerowały po stacjach. Inna grupa milicjantów przesłuchiwała sprzedawców biletów, chcieli znaleźć mężczyznę, który sprzedał mu bilet, którego fragment znaleziono przy ciele.
Na dworcu w Szakti znaleziono sprzedawcę, który rozpoznał chłopca. Przypomniał sobie również, że razem z chłopcem bilet kupował wysoki, schludnie ubrany, starszy, siwy mężczyzna, w okularach na nosie. Sprzedawca powiedział milicjantom, że jego córka widziała już tego mężczyznę rok temu. Przypomniała sobie jak mężczyzna rozmawiał z jakimś młodym chłopcem. Chciał go nakłonić by z nim wysiadł z pociągu. Chłopiec odmówił i uciekł. Córka zgodziła się opisać mężczyznę. Powiedziała też, że on dużo podróżował pociągami i często zagadywał młodych ludzi.
Milicjanci byli coraz bliżsi schwytania Andrieja. On jednak zabił ponownie. Kolejna ofiara to 22-letnia Swietłana Korostik. Jak zwykle, Andriej poznał ją na dworcu. Zaprowadził do lasu, zaczął bić. Następnie kilkakrotnie ugodził ja nożem. Odciął jej koniec języka i sutki. Zjadł je. Nagie ciało przykrył gałęziami i liśćmi. Gdy wrócił na peron zauważył cztery kobiety i mężczyznę. Był to sierżant Igor Rybakow. Zauważył jak Czikatiło wchodząc na peron wyciera pot z czoła.
Gdy Andriej zbliżył się do niego, milicjant zauważył ślady krwi na jego twarzy i uchu, a także bandaż na palcu prawej ręki. Milicjant zatrzymał go i poprosił o dokumenty, z których wynikało, że Czikatiło jest inżynierem w fabryce pociągów w Rostowie. Gdy miał zadawać dalsze pytania, na stację przyjechał pociąg. Andriej poprosił o pozwolenie na odjazd owym pociągiem. Nie mając żadnych powodów by zatrzymać Andrieja milicjant pozwolił mu wsiąść do pociągu i odjechać. Opis owego zdarzenia został dołączony do akt.
Po odnalezieniu ciała Tiszczenki, detektywi zażądali akt wszystkich podejrzanych osób w tej okolicy. Akta trafiły na stół Rybakowa. Milicjanci znów przyglądali się Andriejowi Czikatiło. Kostojew zauważył, że Czikatiło został zatrzymany 14 maja 1988 roku. W tym dniu został zamordowany Alosza Woronka w Iłowajsku. Gdy milicjanci sprawdzili raporty z fabryki, w której pracował Andriej, okazało się, że tego samego dnia Czikatiło był służbowo w tym mieście. Natychmiast wysłano ekipę, która miała zatrzymać Andrieja Czikatiło.
20 listopada, we wtorek, Czikatiło był w pracy. Jego zabandażowany palec, w który został ugryziony przez jedną z ofiar, bolał go coraz bardziej. Z pracy wyszedł wcześniej, udał się na prześwietlenie dłoni. Okazało się, że palec jest złamany. Andriej wrócił do domu. Po chwili wyszedł kupić piwo. Po drodze spotkał młodego chłopca. Zaczął rozmowę. Wystraszył się jednak zbliżającej się kobiety. Po chwili spotkał następnego chłopca. Również zaczął rozmowę. Jednak chłopiec musiał iść, wołała go matka. Po pewnym czasie został zatrzymany przez trzech milicjantów. Został skuty kajdankami i aresztowany. Nie sprzeciwiał się. Został przewieziony do biura Michaiła Fetisowa. Nie odezwał się ani słowem.

Przesłuchanie

W dniu aresztowania Andriej miał przy sobie torbę, w której znajdował się nóż, długi sznur i słoik wazeliny. W dniu, w którym został aresztowany, chciał nie tylko przynieść piwo. Po przeszukaniu jego mieszkania, odnaleziono 23 noże, młotek i parę butów, których ślady pasowały do śladów odnalezionych przy niezidentyfikowanej ofierze znalezionej w Krasnym Sulinie.
Milicjanci wreszcie zobaczyli, kogo przez tyle lat szukali. Mimo wszystko, trudno im było uwierzyć, że ten spokojny, kulturalny mężczyzna może być zdolny do popełnienia strasznych czynów, o które został oskarżony.
Wkrótce po aresztowaniu Czikatiło został sfotografowany i przesłuchany. Następnie został przewieziony do izolatki w więzieniu KGB. Rozpoczęło się właściwe przesłuchanie. Jednak Issa Kostojew miał z tym pewne problemy. Czikatiło odmawiał odpowiedzi na pytania sugerujące jego związek z gwałtami i morderstwami. Twierdził nawet, że wcześniej niesłusznie został aresztowany i skazany pod zarzutem kradzieży akumulatora. Nie tylko odmawiał odpowiedzi na niektóre pytania. Starał się wykazać, że nie ma żadnego związku z morderstwami. Przypominał, że Kostojew już kiedyś go przesłuchiwał w tej sprawie i uznał go za niewinnego.
Tydzień po rozpoczęciu przesłuchania, Czikatiło wysłał list do generalnego oskarżyciela:

'Czułem odrobinę szaleństwa w perwersyjnych aktach seksualnych. Nie mogłem kontrolować mojego zachowania, ponieważ już od dzieciństwa nie mogłem realizować się jako mężczyzna, jako pełnowartościowy mężczyzna.'

Ów list uzmysłowił Kostojewowi, z kim ma do czynienia. Następnego dnia Andriej przyznał się do popełniania napaści o tle seksualnym na swych byłych uczniów. Następnego dnia napisał kolejny list:

'Moje zachowanie nie powinno być traktowane jako próba uniknięcia odpowiedzialności za czyny, jakie popełniłem. Nawet po moim zatrzymaniu nie zdawałem sobie sprawy jak poważnie groźne były czyny, których się dopuściłem. Ta sprawa jest związana tylko ze mną. To nie jest obawa przed odpowiedzialnością, ale moje nerwowe i psychiczne napięcie. Jestem gotowy opowiedzieć o wszystkich zbrodniach, ale proszę mnie nie zamęczać pytaniami o ich szczegóły. Moja psychika mogłaby tego nie wytrzymać. Nie mam zamiaru niczego ukrywać. Wszystko, co zrobiłem przyprawia mnie o dreszcze. Jestem wdzięczny detektywom, że mnie złapali.'

29 listopada Kostojewowi wciąż nie udawało się pokonać bariery, za którą schował się Andriej. Kostojew poprosił o pomoc psychiatrę, dr Bukanowskiego. Doktor zgodził się pod warunkiem, że taśmy, które będą nagrane podczas tego przesłuchania nie zostaną użyte jako materiał dowodowy.
30 listopada rozpoczęło się kolejne przesłuchanie. Dr Bukanowski wytłumaczył Andriejowi, że materiały z tego przesłuchania mogłyby pomóc wyjaśnić sprawę w sądzie, ale mogłyby również wytłumaczyć jego zachowanie rodzinie Andrieja. Po tym jak Andriej spotkał się z żoną, podczas którego to spotkania wzruszył się i płakał, Bukanowski zaczął wypytywać go o zbrodnie. Już po chwili Andriej zaczął opowiadać prawdziwą historię morderstw.
Tego samego dnia po południu Andrieja przesłuchiwał Kostojew. Spowiedź trwała do 5 grudnia. Andriej opisał ze szczegółami jak brutalnie zabił 34 z 36 ofiar, o które został oskarżony. Kolejne dwa przypadki zostały opisane później. Z każdym dniem Andriej przyznawał się i opisywał morderstwa kolejnych osób. Wszystko ze szczegółami. Gwałty, morderstwa, czasami rozczłonkowywanie zwłok, zjadanie części ciał, picie krwi. Opisał 52 morderstwa, przeważnie młodych ludzi.
W czasie, gdy przyznawał się do kolejnych zbrodni był również wożony po kraju. Wskazywał miejsca popełniania zbrodni. Był niesamowicie dokładny, nie tylko w lokalizacji owych miejsc, ale także pamiętał daty, wiedział, co ofiary miały na sobie, jakiego noża użył by je zabić. W wielu przypadkach, w zasadzie przy każdej nadarzającej się okazji pokazywał detektywom, w jaki sposób mordował ofiary. Przy pomocy manekina pokazywał jak ustawiał się by nie poplamić się krwią. W czasie jednej z takich wycieczek Andriej przypomniał sobie jeszcze jedną ofiarę. Była to 20-letnia Litwinka, zamordował ją w 1984 roku. Przyznał się do zamordowania 53 osób, co czyni go jednym z najbardziej typowych i brutalnych seryjnych morderców w historii świata.

Proces

Proces rozpoczął się 14 kwietnia 1992 roku. Czikatiło został wprowadzony na salę sądową i zamknięty w specjalnej klatce, strzeżonej przez uzbrojonych strażników. Powodem tego nie była jakaś specjalna obawa przed mordercą, ale obawa przed przyjaciółmi i rodzinami ofiar. Chodziło o to, by nie było z ich strony jakichkolwiek prób zbliżenia się do Andrieja i skrzywdzenia go. Sędzią prowadzącym ten trwający dwa dni proces był Leonid Akubzanow. Sędzia pozwolił na uczestniczenie w procesie przedstawicieli prasy. Mieli oni także wgląd w materiał dowodowy. Było to dotychczas niespotykane w Związku Radzieckim. Potem skrytykowano te pozwolenia i przywileje, ponieważ prasa uznała Andrieja winnym zanim odczytano końcowy wyrok.
16 kwietnia sąd udzielił głosu Czikatiło. Andriej mówił przez dwie godziny, często zupełnie niezrozumiale. Chyba chciał, by uznano go za umysłowo chorego. Proces trwał dalej, jednak Czikatiło stawał się coraz bardziej nieznośny. W końcu zaczął krzyczeć, że w jego klatce są szczury, jak również, że jest wysoki stopień napromieniowania. W pewnym monecie zdjął ubranie i wyjął swojego penisa. Wymachiwał nim przed tłumem krzycząc: 'Patrzcie na tą bezużyteczną rzecz. Jak myślicie, co mógłbym z nią zrobić?' Po tym incydencie założono mu kajdanki.
Mimo prób przerwania procesu, ten trwał nadal. Czikatiło skarżył się na sędziego, że jest stronniczy. Chciał, by usunięto kobietę pracującą jako sekretarka, ponieważ rozbudza jego żądze. Czasem też mówił sędziemu, że jest w ciąży, i że strażnicy biją go w brzuch by skrzywdzić jego dziecko. Mimo wszystko uznano, że może przebywać na sali, chociaż większą część dowodów przedstawiono podczas jego nieobecności.
Wreszcie proces zbliżał się do końca. Obrońca Andrieja, Marat Kabibulin, starał się wykazać, że nie było żadnych dowodów wiążących jego klienta z morderstwami. Nawet noże, którymi podobno dokonywano morderstw nie miały żadnego z nimi związku. Gdy obrońca skończył swoja przemowę, sąd spytał Czikatiło czy chce coś dodać. Andriej odmówił. Na tym proces się zakończył. Gdy sędzia zbierał się do opuszczenia sali, ktoś z tłumu rzucił w kierunku klatki krótką metalową rurkę. Rurka na szczęście minęła głowę Andrieja o kilkanaście centymetrów. Napastnikiem okazał się brat jednej z ofiar. Został zatrzymany przez strażników, ale po krótkim czasie wypuszczono go.

Wyrok

Sąd ponownie zebrał się 14 października. Czikatiło poprowadzony został do swojej klatki, uśmiechając się do tłumu, z którego raz za razem padały jakieś okrzyki pod jego adresem. Sędzia poprosił o ciszę na sali by mógł odczytać werdykt. Gdy sędzia zaczął czytać, Andriej często mu przerywał i został wyproszony z sali. Dalszego ciągu słuchał już w celi. Sędzia zgodził się w jednym punkcie z Czikatiło. Chodziło o to, że Związek Radziecki długo nie przyznawał się do tego, że ktoś w tym kraju zdolny jest do popełniania morderstw na taką skalę. Dzięki temu Czikatiło tak długo był nieuchwytny.
15 października 1992 roku, Andriej Romanowicz Czikatiło został uznany winnym popełnienia 52 morderstw, jedną sprawę umorzono z powodu braku wystarczających dowodów. Andriej został wyprowadzony z klatki, stanął przed sędzią by wysłuchać wyroku. Wspomniano wszystkie 52 morderstwa. Ostatnie słowa tego dnia padły z ust Czikatiło. Wychodząc z sali, odwrócił się do sędziego i krzyknął: 'Oszustwo! Nie będę słuchał twoich kłamstw!'
Szesnaście miesięcy później, 14 lutego 1994 roku, Andriej Czikatiło, człowiek zwany Rzeźnikiem z Rostowa i rosyjskim Hannibalem Lecterem, został zabity strzałem w tył głowy.

Przygotował Michał Filipczak
na podstawie Crime Library


do góry