mordercy Brudos Jerry

Ucieczka

Sharon Wood
Sharon Wood
Był późny wieczór 21 kwietnia 1969 roku. Sharon Wood (24 l.) wyszła ze swojej pracy w sekretariacie, aby spotkać się z mężem, który chciał przedyskutować rozwód. Udała się na podziemny poziom parkingu, żeby znaleźć swój samochód, a wtedy podszedł do niej wysoki, gruby mężczyzna. Jak później zeznała policji, wyczuła, że ktoś za nią jest i postanowiła uciec w bardziej publiczne miejsce. Wówczas ten ktoś szturchnął ją w ramię, więc się odwróciła i zobaczyła mężczyznę trzymającego pistolet.

Powiedział, żeby nie krzyczała, ale to nagłe spotkanie przestraszyło ją, a zarazem rozwścieczyło. W pół sekundy zdecydowała się walczyć. Krzyknęła i odsunęła się od niego, ale on ją złapał i zacisnął swoje ramię wokół jej gardła. Był dużo wyższy od niej i ważył o prawie 45 kilo więcej. Miała więc niewielkie szanse przeciwko niemu, ale wiedziała, że jeśli nie będzie walczyć dopóki ktoś może ją usłyszeć, wtedy to będzie ostatni dzień jej życia. Jej instynkt podpowiedział jej, że tamten człowiek chciał kogoś zabić.

Sharon kopała go swoimi butami na obcasach, ciągle krzycząc. Złapała za jego broń i wykręciła mu rękę. Kiedy mężczyzna próbował ją uciszyć drugą dłonią, ugryzła go mocno. Poczuła w ustach jego krew. Próbował uwolnić się z uścisku, jednak nie potrafił, więc teraz to on się szarpał. Złapał ją za włosy i próbował przycisnąć do ziemi, ale ona opierała się z całej siły. Nie zamierzała pozwolić mu na atak.

Jednak udało mu się uderzyć jej głową o beton, ogłuszając ją przy tym. Wówczas zwolniła uścisk i puściła go. Nagle usłyszała zbliżający się samochód, a jej napastnik podniósł upuszczoną broń i uciekł. Nic więcej nie pamiętała. Najprawdopodobniej ktoś zawiadomił policję, a następne, co Sharon pamiętała, to nerwowe udzielanie zeznań. Jak sobie przypomniała, napastnikiem był wysoki mężczyzna o niebieskich oczach i z piegami na twarzy. Poznałaby go, gdyby jeszcze kiedyś się spotkali. Jednak, kiedy policja wypytywała ludzi będących wtedy w okolicy, okazało się, że nikt nie zauważył człowieka z jej opisu. Jak później Sharon się dowiedziała, nieudana próba porwania jej przez tego mężczyznę jedynie sprawiła, że stał się on ostrożniejszy w swoich podejściach do kobiet. Ona przeżyła, ale niedługo później inna kobieta nie miała takiego szczęścia.

Kontekst

Następnego popołudnia pewna piętnastolatka z Salem w stanie Oregon złożyła skargę na dużego, piegowatego mężczyznę, który próbował wepchnąć ją do sportowego samochodu. Zarówno zdarzenie z udziałem piętnastolatki, jak i to wcześniejsze z udziałem Sharon Wood wydawały się ze sobą powiązane, jednak nie prowadziły na żaden konkretny trop. Nie było ani świadków, ani żadnych śladów pozostawionych przez opisywanego mężczyznę. Śledczy nie zdawali sobie sprawy z tego, że byli w świadkami działań przyszłego seryjnego mordercy.

To był trudny czas dla Stanów Zjednoczonych, niepokoje w całym kraju rosły. W 1968 roku Ameryka doświadczyła zamachu na kandydata na prezydenta Roberta Kennedy?ego, protestów Chicago Seven na konwencji demokratycznej oraz dotyczących wojny w Wietnamie aktów przemocy na kampusach uczelnianych. Niemal całe społeczeństwo eksperymentowało z narkotykami i okultyzmem. A w dodatku Stany Zjednoczone miały poznać kolejnych seryjnych morderców.

Raport z serii morderstw Jerome Brudosa można odnaleźć w wielu książkach o charakterze encyklopedycznym, a szczególnie u takich pisarzy jak Peter Vronsky, Michael Newton oraz Harold Schechter. Jednak wszyscy ci autorzy zawdzięczają coś Ann Rule, która jako pierwsza zebrała artykuły i wywiady do swojej książki pod tytułem "The Lust Killer." Pisarka ta miała już wówczas na koncie sukces swojego artykułu o Tedzie Bundym (?The Stranger Beside Me?), pisząc pod pseudonimem Andy Stack. W ?The Lust Killer? Rule wskazuje, że celem napisania takiej książki było ?dołożenie do badań psychiatrycznych czegoś, co w przyszłości może pomóc chorym umysłom zanim zaczną stosować przemoc." Jej zdaniem im więcej nauczymy się o tego typu ludziach, tym lepsze są nasze szanse, aby ich powstrzymać. W czasie, gdy rozgrywały się wspomniane tutaj zdarzenia naprawdę niewiele wiadomo było o seryjnych mordercach, jakich znamy dzisiaj. Albert DeSalvo, uważany za Dusiciela z Bostonu, został przesłuchany cztery lata wcześniej; Charles Schmidt, zabójca trzech dziewczyn z Tucson, został zatrzymany. Morderstwa zdarzały się jednocześnie w Michigan, gdzie zabito osiem studentek, a także w Kalifornii, która miała właśnie być świadkiem masakry dokonanej przez Mansona oraz zabójczego szaleństwa Zodiaka.

Ale stan Oregon jeszcze nigdy nie doświadczył takich zbrodni. Dlatego też chwilę potrwało, zanim śledczy zrozumieli, że mają do czynienia z seryjnym zabójcą. Nawet wtedy, gdy to do nich dotarło, nie byli w stanie do końca zrozumieć jaki rodzaj monstrualnego impulsu nim kieruje. W dniu składania zeznań przez Sharon Wood nie żyły już trzy inne kobiety.

Zaginiona

Linda Slawson
Linda Slawson
W 1968 roku Linda Slawson pracowała dla pewnego wydawnictwa, chodząc od domu do domu i próbując sprzedać rodzinom tam mieszkającym zestawy encyklopedii. Linda miała tylko 19 lat. Był 26 stycznia, kiedy trafiła na osiedle w Portland w stanie Oregon. Poza osobą, którą wtedy spotkała nikt nie wie, co tak naprawdę się wtedy stało.

Wiadomo tylko, że od tamtej pory nikt już więcej nie widział Lindy Slawson. Wydawnictwo, w którym pracowała, nie miało żadnej wiedzy na temat tego gdzie była tamtego dnia, więc gorączkowe prośby kierowane przez jej rodzinę w stronę policji na nic się zdały. Udało im się jedynie odnaleźć jej porzucony samochód, ale nie było tam żadnych użytecznych śladów. Nie było ani śladów walki, ani też niczego nie brakowało. Linda po prostu zniknęła. Jej sprawa pozostawała otwarta, jednak z każdym dniem rozwiązanie jej było coraz mniej prawdopodobne. Inne, bardziej naglące sprawy zajęły czas oficerów policji. Jeśli Linda została porwana, osoba za to odpowiedzialna musiała być ostrożna. Nie zostawiła po sobie żadnych śladów obecności, żadnych wskazówek co do intencji, ani co do tego co zrobi z ofiarą. Zagadka powróciła następnego roku, kiedy to zaginęła kolejna kobieta.

Potencjalne powiązania

Jan Whitney
Jan Whitney
26 listopada 1968, zaginęła kolejna kobieta. Była to Jan Whitney (23 l.), która zniknęła podczas powrotu do domu na święto Dziękczynienia. Jej Rambler został znaleziony na poboczu autostrady niedaleko Albany w stanie Oregon. Samochód był zamknięty, jednak po Jan nie było śladu. Jest prawdopodobne, że jakaś usterka spowodowała, że dziewczyna musiała złapać stopa. To były czasy, kiedy dziewczyny chętnie podróżowały autostopem wzdłuż Zachodniego Wybrzeża aż do czasu, kiedy złoczyńcy uświadomili sobie jak łatwo znaleźć w ten sposób swoje ofiary. I tym razem nie było żadnego tropu. Jan Whitney zniknęła, zupełnie jak Linda Slawson.

Karen Sprinker
Karen Sprinker
Cztery miesiące później, 27 marca 1969 roku, zaginęła także Karen Sprinker (19 l.). Wracała do domu z uczelni, podczas gdy jej matka czekała na nią w pobliskiej restauracji, gdzie umówiły się na lunch. Czekała godzinę, a po tym czasie zaczęła się martwić. Karen bardzo zależało na tym spotkaniu. Później okazało się, że Karen faktycznie zaparkowała swój samochód na parkingu obok sklepu, gdzie czekała na nią matka. Jednak samochód był pusty, a Karen nigdy po niego nie wróciła. Ludzie robiący tam zakupy opisywali bardzo wysoką i dziwnie wyglądającą kobietę kręcącą się po okolicy. Jeden ze świadków po zobaczeniu tej osoby z bliska zauważył, że był to mężczyzna w przebraniu. Wyglądał on dość groteskowo, więc ludzie go omijali. Nie było wtedy powodów, aby wiązać go z zaginięciem dziewczyny, ale w retrospektywie, wszystko do siebie pasowało.

Linda Salee
Linda Salee
Zaledwie cztery tygodnie później ktoś uprowadził ze sklepu Lindę Salee (22 l.). Była tam, aby kupić prezent dla swojego chłopaka, ale niestety nie spotkała się z nim już tego dnia. Nie pojawiła się także w pracy, a jej samochód porzucono. Tak jak poprzednio, nie było śladów przemocy w samochodzie, ani nawet żadnej przesłanki, że ktoś obcy do niego wszedł. Oczywiście, sprawdzono też jej chłopaka, ale nic nie wskazywało na to, że jest podejrzany. W następnych dniach po zniknięciu nadal nie było śladu po Lindzie Salee.

Policjanci zastanawiali się czy porwania tych dziewczyn są w jakiś sposób powiązane, a kilku z nich nawet zastanawiało się nad włączeniem w śledztwo sprawy porwania sprzedawczyni encyklopedii - Lindy Slawson. Rysowali linie czasowe, zwracając szczególną uwagę na fakt, że wszystkie dziewczyny zniknęły w drugiej połowie danego miesiąca. I wszystkie były młodymi, białymi kobietami. Ale to było wszystko, co śledczy mieli w tym temacie. To znaczy, aż do momentu, kiedy znaleziono ludzie zwłoki w pobliskiej rzece.

Ponure odkrycie

Zdarzyło się to trzy tygodnie po zniknięciu Lindy Salee. Pewien mężczyzna wybrał się na ryby nad rzekę Long Tom. Rzeka ta leży na południe od Corvallis, w stanie Oregon. Zamiast ryb jednak znalazł tam ludzkie szczątki bujające się w rytm rwącego nurtu rzeki. Wezwał policję. Kiedy funkcjonariusze przybyli na miejsce, odkryli, że ciało zmarłej zostało obciążone samochodową skrzynią biegów, co znacznie utrudniło jego wyciągnięcie z wody. Ale jednocześnie taki dowód jednoznacznie wskazywał na morderstwo i czynił prawdopodobnym znalezienie podejrzanego. Ofiara została przywiązana do części samochodowej nylonowym sznurkiem z użyciem dość specyficznego węzła. Odcięto więc sznur na tyle ostrożnie, aby nie naruszyć węzła, na wypadek gdyby miał się przydać przy uzyskaniu nakazu sądowego lub później w czasie procesu. Był tam także miedziany drut, który również został spleciony w specyficzny sposób, wskazujący na to, że osoba, która to zrobiła miała do czynienia z elektryką.

Ekspert medycyny sądowej wiedział, że trudno będzie ustalić przyczynę zgonu mając tak mało materiału badawczego, jednak z wyglądu okolic szyi wynikało, że kobieta została uduszona. Na zwłokach, po przeciwległych stronach klatki piersiowej, znajdowała się także para dziwnych pośmiertnych nakłuć, prawdopodobnie wykonanych igłą. Nikt nie wiedział jak zidentyfikować ciało, ale dzięki karcie uzębienia ustalono, że należało ono do Lindy Salee.

Śledczy przeszukali dalsze rejony wzdłuż rzeki i kilka dni później natrafili na kolejne rozkładające się zwłoki, również obciążone czymś, co okazało się być głowicą silnika. Przy tej ofierze znaleziono także takie same wiązania i węzły, co wskazywało na tego samego sprawcę. Ofiarę uduszono, najprawdopodobniej rzemieniem użytym na podobieństwo garoty. Jej ubranie pasowało do tego opisanego przez matkę Karen Sprinker jako ubranie jej córki.

Co ciekawe, kiedy ciało wyciągnięto, okazało się, że dziewczyna miała na sobie czarny stanik, o wiele na nią za duży (co potwierdziła jej matka), wypchany brązowymi papierowymi ręcznikami. W rzeczywistości, piersi ofiary zostały wycięte, a papier włożono do biustonosza, aby zabsorbować wyciekającą krew. Dalsze przeczesywanie rzeki nie dało rezultatów, mimo że policjanci mieli nadzieję, że być może leży tam przyczyna zaginięcia pozostałych dwóch kobiet. Wiedzieli już, że mają do czynienia z dosyć silnym mężczyzną lub dwoma współpracującymi ze sobą mężczyznami, ponieważ ciała razem z obciążnikami były raczej ciężkie do podniesienia.

Biorąc pod uwagę to, czym zajmowała się Sprinker, policja zdecydowała przesłuchać studentów z kampusu Uniwersytetu Stanu Oregon w Corvallis. Okazało się to być dobrym posunięciem.

Przełom w sprawie

Detektywi przesłuchujący studentów uniwersytetu dowiedzieli się, że niektóre studentki ostatnio narzekały na dziwne telefony od mężczyzny, który chciał je wywabić z akademika. Widziano również podejrzanego rudego mężczyznę o korpulentnej budowie ciała, który włóczył się po kampusie. Detektywi znaleźli pewną młodą kobietę, która umówiła się na spotkanie z mężczyzną podającym się za samotnego weterana wojny w Wietnamie, który szuka towarzystwa. To brzmiało obiecująco. Dziewczyna ta nie miała zamiaru spotkać się z mężczyzną po raz kolejny, gdyż uważała go za dość dziwną osobę (powiedział, że chciałby podyskutować o zwłokach znalezionych w rzece), ale śledczy poprosili ją, żeby skontaktowała się z nimi, jeśli mężczyzna ponownie się odezwie. Fakt, że zapytał dziewczynę czemu nie boi się, że mógłby ją udusić, sprawił, że policjantów zaalarmowała jego chora ciekawość. W dodatku, dziewczyna opisała go jako wysokiego mężczyznę o jasnych włosach i piegach, a to brzmiało jak opis podany przez kobiety, które omal nie zostały w ostatnich dniach uprowadzone. Policjantom bardzo zależało, żeby tamten facet skontaktował się ponownie ze studentką. Ku jej zdziwieniu, zrobił to, więc wyznaczyła spotkanie na godzinę później i od razu powiadomiła policję.

Policjanci zjawili się więc w miejscu umówionego spotkania i zobaczyli wysokiego, pulchnego mężczyznę wchodzącego do środka. W międzyczasie dowiedzieli się, że nazywa się Jerry Brudos. Podczas gdy mieli go za prawdopodobnego podejrzanego, on zdawał się niczym nie przejmować, zupełnie jakby nie miał nic do ukrycia. To oznaczało, że albo jest niewinny, albo sprytny, arogancki i pozbawiony wyrzutów sumienia z powodu tego, co mógłby robić. Nie mieli na niego nic, więc nie mogli go aresztować, ale postanowili go obserwować. Wiedząc już gdzie mieszka oraz to, że pracuje jako elektryk, zaczęli badać jego przeszłość.

W ciągu pięciu dni, w miarę pojawiania się nowych dowodów, udało im się go aresztować.

Sekrety

Jerry Brudos w wieku 17 lat
Jerry Brudos w wieku 17 lat
Jerome Henry Brudos urodził się 31 stycznia 1939 roku w południowej Dakocie. Jego rodzice przez jakiś czas podróżowali, ale ostatecznie osiedlili się w stanie Oregon. Według uzyskanych informacji, jego matka nie chciała go, ponieważ miała już dwóch synów, więc traktowała go z pogardą i krytycyzmem. Najwyraźniej miała nadzieję mieć córkę i jeśli Brudos uświadomił to sobie, mogło to mieć duży wpływ na jego rozwój i osobowość. Spędzał czas z kobietami różnymi od jego matki i miał przyjaciółkę, która zmarła. Często bywał samotny, więc fantazjował i rozwinął w sobie nawyki, które wprowadziły go w kłopoty z prawem gdy miał 17 lat. Chodziło głównie o seksualne fetysze w postaci damskiego obuwia i bielizny.

Jednak to jak Jerry Brudos rozwinął swój fetysz dotyczący stóp jest tajemnicą. Wszystko zaczęło się, gdy w wieku pięciu lat znalazł kobiece szpilki w okolicznym śmietniku, ale prawdopodobnie to nie same buty spowodowały rozwój jego dewiacji. Chodziło raczej o silną reakcję jego matki, która zobaczyła go jak je ubierał w swoim pokoju. Natychmiast złapała je, zniszczyła i powiedziała, że takie robienie takich rzeczy jest chore. Była wtedy wściekła i wręcz niewytłumaczalnie zaniepokojona, co dało chłopcu do zrozumienia, że te buty to coś rozkosznie zabronionego. Możliwe, że to właśnie fakt, iż te buty były jak zakazany owoc sprawił, że wysokie obcasy w ogóle wrosły w kształtującą się wówczas seksualność Brudosa. Pewnego razu nawet ukradł buty swojej przedszkolance i otrzymał za to naganę.

W miarę jak dojrzewał, jego fetysz powodował seksualne pobudzenie. Psycholodzy badający go w późniejszym czasie całkowicie to potwierdzili. Brudos w sekrecie kontynuował zbieranie butów, chowając je przed matką, a później także dodając do swej kolekcji damską bieliznę, którą kradł podczas potajemnych włamań do pobliskich domów. Dotykanie damskiej bielizny dawało mu poczucie komfortu i podniecenie. To były dla niego tajemnicze i zabronione totemy powodujące erotyczne uniesienia, których nie potrafił sam zrozumieć.

Kłopotliwy nastolatek

W 1956, gdy Jerry miał 17 lat, jego fetysz stał się niebezpieczny. Wykopał wówczas dziurę, w której planował trzymać dziewczyny jako seksualne niewolnice, a następnie użył noża i zażądał od pewnej siedemnastolatki, żeby się rozebrała, aby on mógł sfotografować jej nagie ciało. Zdążył ją nawet pobić, ale gdy na gorącym uczynku złapała go pewna starsza para, przyznał się do wszystkiego. Widocznie taki rodzaj zbliżenia nie był w stanie go zadowolić. Karą za tamten czyn było odbycie dziewięciomiesięcznej terapii na oddziale psychiatrycznym stanowego szpitala (mimo, że nadal uczęszczał do szkoły). Na tamtejszej terapii lekarze zauważyli, że jego seksualne fantazje koncentrują się na nienawiści do wymagającej matki i zemście na kobietach w ogóle. Wiedzieli oni także o jego kolekcji damskich ubrań. Jego fantazje dotyczyły na przykład wkładania porwanych dziewczyn do zamrażarki, żeby później móc układać ich zesztywniałe ciała w wybranych przez siebie pozach. Raport psychiatryczny z tamtego szpitala mówi, że lekarze nie wierzyli, że Brudos jest psychicznie chory. Jego diagnozą podobno była schizofrenia typu borderline.

Wydawało się, że Jerome po prostu miał problemy przystosowawcze typowe dla okresu dojrzewania i dlatego też nie był uważany za groźnego, mimo, że rozwinął w sobie fetysz dotyczący damskich butów, bielizny oraz zdjęć nagich kobiet. Wydawał się niedojrzały i niepotrafiący poradzić sobie ze swoją rozwijającą się seksualnością. Ale nikt nie uważał tego za podstawy do stosowania jakiejkolwiek przemocy. Lekarze po prostu wierzyli, że musi dorosnąć. I chyba nie bardzo można ich winić za taki błąd w osądzie. W 1956 roku niewiele jeszcze wiedziano o rozwoju seryjnych seksualnych napastników.

Jerry Brudos wstąpił do wojska, jednak szybko go stamtąd usunięto przez jego seksualne obsesje. Wówczas to został technikiem elektronikiem. W roku 1961, kiedy miał 22 lata, poznał nieśmiałą siedemnastolatkę i się z nią ożenił. Prawdopodobnie miała na imię Darcie. Dziewczyna spełniała wszystkie zachcianki Jerry'ego, włącznie z chodzeniem nago po domu, nie zbliżaniem się do jego warsztatu i strychu. Mieli ze sobą dwoje dzieci. Nagle Darcie ograniczyła mocno ich kontakty seksualne.

Wydawała się nie zauważać jak Brudos wykradał się w nocy z domu, aby nachodzić domy innych ludzi, żeby spełniać swój fetysz dotyczący bielizny, jednak wyczuwała, że jest w nim coś dziwnego. Pewnego razu zdarzyło mu się pokazać jej w damskiej bieliźnie. Była zszokowana, a on poczuł się zraniony jej niezrozumieniem dla całej sytuacji. Szukał kobiety, która będzie mu uległa i zaakceptuje wszystkie jego dziwactwa. Darcie go zawiodła, więc wrócił do swojego sekretnego świata. Nigdy więcej nie rozmawiali o tamtym incydencie. Przy innej okazji, Darcie odkryła przycisk do papieru, wyglądający jak pierś kobiety. To ją naprawdę zaniepokoiło, ale Brudos nie umiał się z tego wytłumaczyć. Nie wiedząc co robić, zaakceptowała to i zapomniała o całym incydencie, zupełnie jak wtedy, gdy złapała go oglądającego fotografie nagich kobiet. Jednak raczej niemożliwe jest, żeby zrozumiała naturę zboczonych obsesji Brudosa.

Transwestyta

Harold Schechter mówi o tej dewiacji, a raczej parafilii w swojej książce ?The Serial Killer Files.? Mianowicie, wspomina o tym, że w horrorach mężczyźni, którzy przebierają się w damskie ubrania pokazani są przeważnie jako psychotyczni rzeźnicy, którzy nienawidzą kobiet i chcą je zabijać. Przykładami tutaj mogą być obrazy takie jak ?Psychoza? lub ?W przebraniu mordercy?. Jednak transwestyci nie są na ogół agresywni. Ich skłonność do kobiecych ubrań i bielizny nie zmienia ich w gwałcicieli albo morderców, mimo, że często towarzyszy im uczucie wstydu. Raczej, jeśli już podejmują się przemocy, ich fetysz może stać się częścią czegokolwiek, co robią, ale ich pociąg do damskich ciuszków jest jedynie wyrazem ich określonych pragnień erotycznych. Wyrażanie przemocy jest manifestacją innego pragnienia.

Faktycznie, część masowych i seryjnych morderców przyznaje, tak jak Brudos, że byli zmuszani do przebierania się za dziewczynki w czasach ich dzieciństwa, jednak większość nie została transwestytami tak jak on. A inni zostali cross-dresserami bez wpływu rodziców.

Dr. Lin Fraser, prowadząca terapię dla osób transpłciowych w San Francisco, szeroko opisała całe zjawisko na podstawie doświadczeń swoich klientów. Jej wnioski zostały zaprezentowane na konferencji w 1990 roku i udostępnione w Internecie. Pośród wielu opisanych przez nią pojęć, możemy zapoznać się z systemem klasyfikacji transseksualizmu mężczyzn:

- Wczesne zapoczątkowanie tożsamości transpłciowej, gdzie nie występuje podniecenie seksualne związane z przebieraniem się w ubrania innej płci. Ich tożsamość płciowa jest żeńska, mimo że wydają się być obupłciowi.
- Zniewieściała homoseksualność wyrażana przez tych rozmownych i ze swobodnym podejściem do seksu.
- Późno pojawiający się transwestytyzm; przebieranie się wiąże się z seksualnością i jest powodowane specyficznymi rzeczami, w miarę, jak żeńska orientacja zaczyna dominować.
- Przebieranie się bez transseksualizmu.
- Przebieranie się z użyciem damskiej fantazji w formie mechanizmu ucieczki i bez pragnienia zmiany płci.

Brudos wydaje się należeć do ostatniej grupy. Dr. Fraser nie odnosi się do erotycznej natury fantazji, ale najwidoczniej to właśnie przyciągało Brudosa do bielizny i butów. W miarę jak stawał się coraz śmielszy w pozyskiwaniu i noszeniu tych rzeczy, zaczął czerpać korzyści ze swojej zdolności niepostrzeżonego wkradania się do sypialń kobiet. Pewnego razu nawet obezwładnił jedną z nich oraz zgwałcił. Zgłosiła to na policję, ale policja nie dotarła do Brudosa.

Kiedy miał 28 lat, Linda Slawson sama zapukała do jego drzwi. To było jego pierwsze zabójstwo i dopiero, gdy opisał policji co zrobił, poznano poziom jego chorych fantazji.

Prawdopodobna przyczyna

Próbując połączyć morderstwa z Brudosem, detektywi Jim Stovall i Gene Daugherty umieścili znane już zajęcia Brudosa na linii czasu dotyczącej zaginionych kobiet. Wiadomo było, że w styczniu 1968 Jerry Brudos mieszkał w tej samej okolicy, w której pracowała młoda sprzedawczyni encyklopedii, Linda Slawson. Brudos zeznał, że przeprowadził się do Salem w sierpniu lub wrześniu 1968 roku i pracował przy autostradzie 1-5 w Lebanon w stanie Oregon, gdzie Jan Whitney zniknęła w listopadzie. Jego aktualna praca mieściła się w Halsey, jedynie 6 mil od ciał znalezionych w rzece Long Tom. Oczywiście także kiedy 27 marca Karen Sprinker zaginęła z Meier i Frank, Brudos mieszkał w okolicy.

Brudos posiadał także w swoim warsztacie duże ilości nylonowego sznurka. Policjanci, którzy go spotkali mieli na jego temat ?złe przeczucia?, ale to oczywiście nie wystarczyło, aby otrzymać nakaz przeszukania jego mieszkania. W dodatku, nie wyglądał na wystarczająco silnego, aby móc przenosić zwłoki wraz z ich obciążnikami (mimo, że wygląd może być mylący) i nie jeździł sportowym wozem, chociaż sam przyznał się, że kiedyś taki pożyczył. W jego warsztacie znaleziono kawałek sznura zawiązanego w węzeł podobny do tych, używanych na ciałach dziewczyn. Pozwolił nawet detektywom wziąć próbkę, ale potem zadzwonił do swojego prawnika Dale?a Drake?a i kazał mu się dowiedzieć czemu policja się nim tak interesuje. Drake zgodził się reprezentować go, jeśli zajdzie taka potrzeba.

W międzyczasie policja zdobyła nakaz przeszukania jego samochodu, ale jedyne, co znaleźli to dobrze posprzątane wnętrze. To było podejrzane, ale nieobciążające, a Brudos miał gotowe wytłumaczenie. Nie miał jednak żadnej linii obrony przeciw zeznaniom dziewczyny, która rozpoznała go na zdjęciu jako tego, który chciał ją wciągnąć do samochodu. To było wystarczające, aby go aresztować, wraz z zarzutem o nielegalne posiadanie broni, którą znaleziono w jego samochodzie. Śledczy mieli jednak nadzieję na coś mocniejszego, mimo że zdawali sobie sprawę, że Brudos może spanikować i uciec. Pewnego dnia, kiedy wyjechał z Darcie do Portland, policja wkroczyła do akcji.

Po aresztowaniu 30 maja, Brudos (który, jak odkryto miał na sobie wówczas damskie majtki), zgodził się na przesłuchanie. Zrobił to mimo wielu wahań i ostrzeżenia adwokata. Przesłuchanie nie było zwykłym zeznaniem, a raczej jego własnym hymnem pochwalnym na swoją cześć.

Przyznanie się

W roku 1960, mniej niż dekadę przed działaniami Brudosa, Alfred Hitchcock nakręcił "Psychozę." Ten czarno-biały film był luźno oparty na historii Eda Geina i pokazywał szalonego, zdominowanego przez matkę dziwaka, który mógł sprawiać dobre pozory, chociaż tak naprawdę zmagał się z potrzebą zabicia kobiety, która go podnieciła. W rezultacie, zabił tę część siebie, której nie chciał do siebie dopuścić. Jego rozdwojenie jaźni zszokowało naród, szczególnie swoją przerażającą manifestacją skrzyżowania płci. Teraz policja miała zobaczyć coś prawdziwszego, tylko bez wytłumaczenia tego chorobą umysłową.

Jerry Brudos
Jerry Brudos
W miarę jak Brudos przyznawał się do swoich zbrodni i opowiadał o ich szczegółach, stawało się jasne, jak bardzo rozkoszował się swoimi fetyszami: butami, majtkami i stanikami. Stawał się coraz bardziej podekscytowany, gdy o tym opowiadał, tak jakby jego pasja mogła zarazić oficerów siedzących z nim w pokoju. Jednak oni pozostali niewzruszeni.

Od stycznia 1968 do kwietnia 1969 Brudos zabił cztery kobiety. (W niektórych gazetach wspomina się pięć ofiar, jednak piąte zdarzenie nie zostało potwierdzone przez samego Brudosa). Zaatakował lub próbował zabić jeszcze kilka innych. Większość danych na temat jego spotkań z ofiarami pochodzi od niego samego z zeznań, których udzielił w ciągu trzech dni. Detektywi, którzy go przesłuchiwali zauważyli u niego kompletny brak poczucia winy czy wyrzutów sumienia (chociaż narzekał na swój los i współczuł żonie i dzieciom) i fakt, że nigdy nie stracił apetytu, nie ważne jak obrzydliwe były jego opisy.

Brudos przyznał się do zabicia i okaleczenia czterech z kobiet oraz wyrzucenia ich zwłok do rzeki. Jego pierwsza ofiara, Linda Slawson, została tam wrzucona bez lewej stopy, gdyż zostawił stopę przez jakiś czas u siebie, po pozbyciu się reszty ciała, przymierzając na niej buty i robiąc zdjęcia. Dwie pozostałe kobiety zostały pozbawione piersi. Je także fotografował i uprawiał seks z ich zwłokami.

Linda Slawson naiwnie podążyła za nim do warsztatu, aby przynieść encyklopedie, a wtedy została silnie uderzona kantówką i straciła przytomność. Później ją udusił. Jego żona, dzieci i matka mieszkali wtedy razem z nim. Nawet wtedy, gdy miał martwą dziewczyną na podłodze warsztatu, spokojnie rozmawiał z rodziną, namawiając ją do wyjścia do restauracji na obiad. Wszystko to opowiedział policji.

Metoda

Podczas pierwszego morderstwa dokonanego przez Jerry?ego Brudosa okazało się, że wbrew temu, co się uważa, zabójcy nie zawsze pozbywają się ciała tak szybko jak to możliwe. Później, gdy przyzwyczajają się do widoku zwłok, odważają się na więcej czynności (jeśli jest to część ich fetyszu). Jednak wraz ze swoim pierwszym doświadczeniem z trupem, Brudos był całkiem z siebie zadowolony. Niemal od razu, z martwą dziewczyną na swych rękach, zaczął myśleć co może jej zrobić, teraz, kiedy ma w rękach prawdziwy obiekt, a nie tylko obsesyjną fantazję. Widocznie jego osobiste obrazy były wystarczająco wyrafinowane, żeby przygotować go spędzenia czasu z ofiarą i spełnić fantazje, o których wcześniej mógł tylko marzyć.

Oficerom policji, którzy go przesłuchiwali powiedział, że kiedy przyszła do niego była na podwórku. Zaczął ją okłamywać, żeby zwabić ją do wejścia do garażu, co też chętnie uczyniła. Wysłał żonę i dzieci, żeby zjedli coś na mieście, ale kiedy niespodziewanie odwiedził go znajomy, Brudos musiał się go pozbyć. Gdy w końcu został sam z martwą dziewczyną, szybko ją rozebrał. Przypominał sobie każdy szczegół, przynajmniej jej bielizny i bardzo mu się podobało, że miała na sobie parę czerwonych majtek. Następnie wyciągnął kilka ubrań z własnej kolekcji i przebrał ją w nie. Zdawszy sobie sprawę, że nie może jej tam trzymać, odciął jej stopę piłą do metalu, włożył do zamrażarki, a ciało zabrał do rzeki Willamette. Żeby upewnić się, że nie zostanie znaleziona, obciążył ją do silnikiem samochodowym przed zrzuceniem ciała z mostu.

Po powrocie do domu rozkoszował się pamiątką po swoim pierwszym zabójstwie; trofeum, którym mógł się bawić. Miał tak wiele par butów na obcasach i teraz mógł wszystkie je przymierzać na obciętej stopie i fotografować rezultaty. Robił to przez tak długi czas, aż stopa zaczęła się psuć, a potem przywiązał ją do obciążnika i również wrzucił do rzeki. Wspomniał także przy zeznaniach, że miała na palcu pierścionek z logo szkoły.

Detektywów bardzo zirytował fakt, że Brudos stawał się coraz bardziej arogancki w miarę opisywania swoich makabrycznych działań. Wyglądało to tak, jakby postrzegał zabite i okaleczone przez siebie kobiety jako obiekty należące do niego i istniejące tylko dla jego przyjemności. Jakiekolwiek było życie, które wiodły to go nie interesowało. Liczyła się tylko jego własna przyjemność. A ponieważ przyjemności nie trwały wiecznie, musiał odnawiać je kolejnymi ofiarami.

Wiedząc, że po tak długim czasie prawdopodobnie nie uda im się odnaleźć szczątków Lindy Slawson, śledczy nalegali na szczegóły zabójstwa Jan Whitney, która zaginęła pół roku wcześniej.

Ciąg dalszy

Tak jak policja przypuszczała, samochód, którym jechała Jan Whitney zepsuł się. To był pechowy przypadek, że po drodze pojawił się Brudos i ją zobaczył. Jak sam przyznał, była z dwoma mężczyznami o hipiskim wyglądzie, ale i tak się zatrzymał. Dla niego to była kolejna wyjątkowa okazja, której nie mógł przepuścić. Ale spokojnie odgrywał scenkę dla maksymalnej zabawy. Jan widocznie podwoziła tylko mężczyzn, a oni nie pomogli jej naprawić samochodu, więc Brudos wszystkich podwiózł, a po dostarczeniu mężczyzn na wyznaczone miejsce, zabrał Jan do siebie. Powiedział jej, żeby na niego poczekała, podczas gdy swojej żonie powiedział, że idzie naprawić jej samochód.

Później wsiadł do samochodu na siedzeniu za Jan, powiedział, żeby zamknęła oczy i zaczął bawić się z nią w zgadywanki. Nagle wokół jej głowy i szyi owinął taśmę, żeby się nie ruszała i ją udusił. Kiedy była już martwa odbył stosunek z ciałem. Następnie zabrał ją do swojego warsztatu, przebrał w ciuchy ze swojej kolekcji i zrobił pamiątkowe zdjęcia. Potem jeszcze kilka razy uprawiał seks ze zwłokami. Później związał ją i podniósł do góry wykonanym przez siebie prowizorycznym podnośnikiem, który umocował na suficie. Mimo, że przecież mógł ją tam ktoś znaleźć, zostawił ją tak wiszącą przez kilka dni. To była dopiero jego druga ofiara, a on już poczuł się bardzo pewny siebie.

Faktycznie, podczas gdy on sam z rodziną wyjechał na kilka dni, w jego dom uderzył samochód, powodując wystarczająco dużą dziurę, aby móc zerknąć do środka warsztatu. Ale nikt tam nie zaglądał, nawet policja, która przyjechała zrobić raport ze zdarzenia. ?Było blisko? ? powiedział policjantom Brudos tonem jakby prawie przegrał jakąś grę. Po pozbyciu się zwłok, które do tego czasu musiały już śmierdzieć rozkładem, zaprosił policjantów, aby sporządzili raport ze szkód. Oni widocznie nic nie poczuli, chociaż Jerry zawinął zwłoki w plastikową folię i ułożył w innym budynku.

Przy tej ofierze Brudos posunął się dalej, odcinając jej prawą pierś zamiast stopy. Jak sam powiedział zamierzał z niej zrobić formę odlewniczą, aby móc wykonywać przyciski do papieru. Ale zrobił to źle, więc nie wyszło tak jak chciał. Próbował tego także z inną ofiarą, ale i tym razem się nie udało. Tak jak to zrobił z ciałem Lindy Slawson, obciążył zwłoki Jan Whitney i wrzucił do rzeki Willamette. Nie chciał jednak podać dokładnej lokalizacji. Co dziwne, opowiadał śledczym bardzo wiele, pozostawiając dla siebie tylko kluczowe szczegóły, jakby myślał, że utrzymanie pewnych rzeczy w sekrecie utrudni im oskarżenie go. Ale to tylko utrudniło im znalezienie ciała, podczas gdy materiału dowodowego mieli bardzo wiele.

Na Karen Sprinker Brudos natknął się w sklepie, gdzie miała spotkać się z matką. Próbował zapolować na kogoś innego, ale nie udało mu się, więc skupił się na Karen, mimo że nie podobały mu się buty, które miała na sobie. Użył pistoletu, żeby zmusić ją do wejścia do jego samochodu i pojechali prosto do jego domu, gdzie ją zgwałcił i zmusił do pozowania w ubraniach, które sam wybrał. Później zabił ją, wieszając ją za szyję na haku. Następnie zbezcześcił zwłoki w taki sam sposób, jak zrobił to z poprzednimi. Ale tym razem odciął obie piersi i ubrał ją w za duży gorset. Gorset wypchał papierowymi ręcznikami, żeby zatamować krew i nie poplamić samochodu.

Aby zmusić Lindę Salee do posłuszeństwa, użył fałszywej odznaki policyjnej i groźby aresztowania za kradzież sklepową. Akurat jadł obiad, kiedy czekała związana w jego pracowni. Najwyraźniej nie próbowała ucieczki, chociaż broniła się, kiedy chciał ją udusić. Po śmierci ją zgwałcił, a potem podłączył do jej klatki piersiowej kable pod napięciem, żeby zobaczyć jak "tańczy." Najwyraźniej jednak rezultat go nie usatysfakcjonował.

2 czerwca 1969 Brudos został oskarżony o morderstwo pierwszego stopnia popełnionego na Karen Sprinker, a policja przygotowała nakaz przeszukania domu. Brudos wierzył, że pozbył się wszelkich dowodów ze swojego warsztatu, kiedy kazał żonie spalić jego skrzynkę z damskimi ubraniami. Ale nie mógł się z tego przekonania długo cieszyć. Darcie go nie posłuchała.

Poszukiwania

Zespół śledczy wszedł do domu i warsztatu Brudosa, aby poszukać rzeczy, które mogłyby skojarzyć go z jedną lub więcej ofiarami, a także żeby dowiedzieć się więcej o jego metodach działania. To, co tam znaleźli było szokujące. Fotografowali wszystko, włącznie z sufitowym podnośnikiem, który służył do podwieszania ciał pod sufit. Znaleźli też nylonowy sznurek i skórzany rzemień, które mogły zostać użyte przy morderstwach. Z półki zdjęli formę odlewniczą wykonaną na podstawie makabrycznego przycisku do papieru, który Brudos sam opisał. Znaleźli także skład z damskimi butami w różnych rozmiarach i wiele rodzajów bielizny, biustonoszy, gorsetów, majtek, halek oraz kolekcję fotografii. Na niektórych widniał sam Brudos w damskiej bieliźnie, ale większość ukazywała przerażające obrazy ofiar. Na jednym ze zdjęć była kobieta z czarnym kapturem na głowie, zawieszona na przysufitowym haku. Inne ciało było ubrane w kilka różnych strojów. Brudos często wycinał ze zdjęć głowy, aby napawać się anonimową kobiecą formą.

Zdjęcie, które najbardziej przyciągnęło uwagę śledczych okazało się później tym, które zakończyło sprawę tego potwora nawet w umysłach jego własnych prawników. Ciało dziewczyny zwisające z sufitu, ubrane w czarną koronkową halkę i majtki z podwiązką. Zdjęcie skoncentrowane było na lustrze na podłodze, w którym odbijało się krocze kobiety. W dolnym rogu widać było również odbicie zabójcy. To był Brudos, patrzący na kobietę, którą właśnie zabił.

Teraz policja miała porządny dowód jego zbrodni. Udało im się także potwierdzić szczegóły nieudanej próby gwałtu dokonanej przez Brudosa, mimo, że niedoszła ofiara nie potrafiła zidentyfikować napastnika. Podczas tego zdarzenia kobieta straciła bowiem kilka par butów i bieliznę, które rozpoznała wśród tych obecnych w jego kolekcji.

Przyszedł czas na proces. Niektóre źródła twierdzą, że nie znaleziono ani ciała Slawson, ani Whitney, jednak Ann Rule pisze, że zwłoki Jan Whitney odnaleziono w lecie 1970 roku. Jednak w 1969 roku prokurator okręgowy nie miał dość dowodów, aby sądzić Brudosa we wszystkich sprawach. Mieli tylko zdjęcia i zeznania. To były główne dowody.

Rozprawa

4 czerwca 1969 Jerome Brudos został postawiony w stan oskarżenia. Zarzuty za zamordowanie Whitney i Salee zostały szybko włączone do akt. Obrońcą Brudosa był Dale Drake, do którego później dołączył znany obrońca przestępców Georgie Rhoten. Wszyscy oczekiwali długiego procesu, ponieważ lista świadków oraz dowodów była naprawdę długa. Prawnicy obrony wiedzieli, że nie uda im się nic zdziałać odnośnie dowodów na winę Brudosa, więc sformułowali strategię opartą na chorobie umysłowej. Sam Brudos nie przyznawał się do winy, a nawet bardziej niechętnie (ponieważ uważał się za geniusza) odnosił się do pomysłu niewinności na podstawie niepoczytalności. To oznaczało, że będzie badany pod kątem zdrowia psychicznego z obu stron. I tak właśnie się stało.

Jękiem i płaczem próbował przekonać psychiatrów, że był tylko ofiarą okropnej matki, ale większość z nich twierdziła, że po prostu się nad sobą litował. Dodał, że w 1967 roku miał wypadek. Stało się to, gdy naprawiał jakieś urządzenie i poraził go prąd aż do utraty przytomności. Przeżył, ale od tamtej pory cierpiał na okropne bóle głowy. To od tamtej pory atakował kobiety, żeby ukraść ich ubrania i wtedy też popełnił gwałt w domu jednej z nich. Wtedy, jak sam to określił, nie potrafił nad sobą panować. Powiedział, że od tamtej pory zaczął fantazjować o zwłokach kobiet w swojej zamrażarce. Chciał móc ubierać i układać zwłoki tak jak sobie zażyczył. Innymi słowy chciał mieć lalkę naturalnych rozmiarów.

Po swojej pierwszej zbrodni zakupił dużą zamrażarkę. Jego fantazja działała już na pełnych obrotach i chciał być lepiej przygotowany na kolejną okazję. Na pewno był typem człowieka, który chce wszystko kontrolować. Nalegał na leczenie w szpitalu, dzięki któremu polepszyłoby mu się i mógłby wychować swoje dzieci. Był nieświadomy powagi swojej sytuacji, ale nie był zakłopotany ani zdezorientowany. Był arogancki i nie wykazywał ani krzty skruchy.

Siedmiu psychiatrów, którzy go badali stwierdziło, że, mimo iż miał zaburzenia osobowości, doskonale wiedział, co robi i, że to, co robi jest złe. Więc nie był niepoczytalny. Miał jedynie aspołeczną osobowość. Parafilia dewiacyjnej natury. Ale nie był chory psychicznie. Na pewno wiedział, co robi tym dziewczynom i że jest to nielegalne i złe. Czy był niebezpieczny? Zdecydowanie. Czy nadawał się do resocjalizacji? Nie.

Po konsultacji z prawnikami, którzy nie widzieli już możliwości dalszej obrony, Brudos przyznał się w końcu do zamordowania Jan Whitney, Karen Sprinker i Lindy Salee. Został skazany na trzy następujące po sobie dożywocia z możliwością ubiegania się o zwolnienie warunkowe. Przyznał się także do czwartego zabójstwa w Multnomah County, ale ciała Lindy Slawson nigdy nie znaleziono, więc za tą zbrodnię go nie osądzono.

Żona Brudosa także została aresztowana i oskarżona o współudział. Jedna z sąsiadek twierdziła, że widziała jak Darcie pomagała Jerremu przy ofierze, jednak jej zeznania podważono. Ponieważ nie było żadnych dowodów na udział lub chociażby wiedzę o zbrodniach męża, Darcie nie została skazana. W 1970 roku zakończyła swoje ośmioletnie małżeństwo, zmieniła nazwisko i przeprowadziła się z dziećmi w nieznane miejsce. Możliwe, że chciała o wszystkim zapomnieć, chociaż wątpliwe, że mogłaby kiedykolwiek zapomnieć o tym jak odkryła przebieranki męża i ?przycisk do papieru.? Prawda jest taka, że ona też była ofiarą.

W sierpniu 1970, Sąd Apelacyjny stanu Oregon opublikował opinię na temat petycji Brudosa w sprawie ponownego przesłuchania. Brudos nalegał, aby sąd nie zaakceptował jego przyznania się do trzech morderstw pierwszego stopnia i przez to nie powinien skazywać go na następujące po sobie dożywocia. Jego prawnik argumentował, że jeśli osoba otrzyma dożywocie za przestępstwo, wszystkie kolejne dożywocia powinny być wykonywane równolegle. Sąd odpowiedział, że nie może rozważyć pierwszego zarzutu oskarżonego, tzn. błędu bezpośredniej apelacji oraz że oskarżony powinien zaprezentować podstawę pod rezygnację ze swojego przyznania się do winy według prawidłowej konstrukcji prawnej. Tak więc, apelacja została całkowicie oddalona. Zresztą tak jak wszystkie kolejne apelacje, łącznie z tą, w której Brudos stwierdził, że podczas przyznawania się do winy cierpiał na hipoglikemię.

Czy będzie wolny?

Jerome Brudos
Jerome Brudos
Brudos, który jest w więzieniu dłużej niż którykolwiek inny więzień w stanie Oregon, okresowo stara się o zwolnienie warunkowe, jednak mieszkańcy tego stanu regularnie zasypują radę do spraw zwolnień warunkowych toną listów, próbując nie dopuścić do uwolnienia go. Brudos argumentuje swoją prośbę mówiąc, że nie stanowi już zagrożenia dla społeczeństwa, a nawet, że nie popełnił tych morderstw. Próbował także złagodzić wydźwięk swoich zbrodni obwiniając matkę o znęcanie się i zaniedbania. W apelacjach pisze także o utratach przytomności podczas zabijania i daje do zrozumienia, że wtedy tracił kontakt z rzeczywistością.

W 1995 roku rada do spraw zwolnień warunkowych zagłosowała za pozostawieniem go w więzieniu na całe życie, ale on i tak co dwa lata składa podanie, mając nadzieję, że pewnego dnia znowu będzie wolny. Obecnie ma 66 lat, a od 1995 roku przesłuchiwano go jeszcze kilka razy. Nadal nie wykazuje oznak wyrzutów sumienia.

Agencja Associated Press poinformowała, że: "Brudos nadal nie chce powiedzieć, dlaczego zabijał, twierdząc, że jeśli by to zrobił, byłby w niebezpieczeństwie." Powiedział jednak członkom rady, że jest gotowy na powrót do społeczeństwa i, że przez ponad 30 lat spędzonych w Więzieniu Stanowym Oregon, czerpał korzyści z każdego możliwego programu resocjalizacji dla morderców na tle seksualnym. Jak sam powiedział: "Myślę, że dostałem zupełnie nową osobowość."

Dalej ten sam artykuł opowiada jak Jerry spotkał młodą kobietę, która odwiedziła więzienie. Kiedy wziął ją za rękę, ona poczuła, że coś jest nie tak w sposobie, w jaki na nią patrzy i wyszarpnęła ją. To spotkanie przyprawiło ją o dreszcze. ?Ludzie mają instynkt samozachowawczy i ważne jest, aby brać go pod uwagę, ponieważ od tego może zależeć życie." - pisze dalej dziennikarz.

Ale Brudos sygnalizował, że jego życie zależało od nie ujawniania niczego w obecności reporterów, którzy byli obecni podczas przesłuchań do zwolnienia warunkowego. ?Ci ludzie tutaj mnie zabiją" - zacytowano go w "Gazette-Times." Najwidoczniej wierzył on, że nagłośnienie jego zbrodni sprzed ponad 30 lat może zainspirować przemoc przeciwko niemu w więzieniu.

W sierpniu 2003 roku, tak jak to było w przeszłości, rada do spraw zwolnień warunkowych po raz kolejny odrzuciła wniosek Brudosa. Decyzję podjęli po niespełna pół godzinie przesłuchań skazanego zabójcy, mówiąc, że nie potrzebują pełnego przesłuchania. Jak stwierdzili, mężczyzna, który potrafił okaleczyć i zamordować pięć (sic!) młodych kobiet nie jest odpowiednim kandydatem na odpowiedzialnego obywatela.

Brudos uważany jest za modelowego więźnia, który zaprzecza popełnieniu swoich zbrodni i wychodzi na spacery bez ochrony. Zna się także na komputerach. Ktoś w chat roomie zauważył, że więzienie pozwoliło mu sprzedać przez więzienny sklep skórzany brelok z wygrawerowanym imieniem. Wiadomo, że podobny posiadała Sharon Wood. Był on dla niej symbolem ciężkiej próby i obrony kobiet przed fizycznym atakiem ze strony mężczyzn.

Brudos może ponownie starać się o warunkowe zwolnienie w sierpniu 2005 roku i wtedy prawdopodobnie będzie miał większe szanse, ponieważ będzie miał już zakończone minimum odsiadki za swoje trzy kolejne wyroki. Rezultaty jednak będą najprawdopodobniej takie same jak dotychczas, a przynajmniej dopóki społeczeństwo będzie pamiętać o jego czynach. Prawdopodobnie, będzie się starał o wyjście z więzienia co dwa lata aż do czasu, kiedy umrze lub faktycznie odzyska wolność. Przystosował się do więziennego życia i pożytkuje swoją energię przy komputerze i drukarce, które sprawiły, że życie w celi stało się bardziej znośne. Niestety, ma też mnóstwo czasu na analizowanie pod różnymi kątami możliwych argumentów za zwolnieniem z więzienia i zapewne zamierza wykorzystać wszystkie możliwości wyjścia na wolność.

Koniec gry

Jerome Brudos zakończył odsiadkę potrójnego dożywocia 28 marca 2006 roku, w wieku 67 lat. Najdłużej osadzony więzień Stanowego Więzienia w Oregonie (prawie 37 lat) zmarł z przyczyn naturalnych.

Modelowy więzień i ekspert komputerowy, Brudos, miał nadzieję na wyjście z więzienia, regularnie składając wnioski o zwolnienie warunkowe. Uważał, że nie stanowi już zagrożenia dla społeczeństwa. Jednakże nigdy nie okazał skruchy za swoje zbrodnie, winiąc za nie zachowanie matki. Czasami nawet odwoływał zeznania i mówił, że jest niewinny. Jednocześnie przyznawał jednak, że zabijanie łagodziło stres.

Mimo iż odmawiano mu zwolnienia warunkowego, to przez lata otrzymał mnóstwo przywilejów w więzieniu, włączając w to niekontrolowaną mobilność. Znaleziono go martwego w łóżku około 5:10 rano. Istnieją raporty, które mówią, że był leczony na nowotwór jelita i w ciągu tygodnia poprzedzającego jego śmierć często odwiedzał szpital.

opracowała Karolina
na podstawie Crime Library


do góry